Aż rozpacz idzie, gdy trzeba się przyznać. Znowu się poddałam - weekend,a raczej sobota nie zapowiadała tej totalnej katastrofy- sobota śniadanie ok później chyba znowu cukierki czekoladowe, ale full sprzątania- więc wysiłek był i to znaczny. II śniadanie, obiad ok, później ciasto 1 kawałek no i znowu cukierki. Niedziela- załamka -dużo cukierków. Wczoraj cukierki. Szkoda mówić. Ale nie chcę się poddawać i znowu zaczynam, od razu nie od jutra. Jeśli dziś wytrzymam to będzie dobrze. Może muszę zmienić strategię i nie myśleć o kolejnych dniach, tylko skupić się na dniu teraźniejszym- jak go przetrwać i nie ulec pokusie. Na razie się trzymam - oprócz poranka, znowu cukierki. Najgorzej jest jak wracam do domu. Nie wiem co robić !!!!
Napiszę jutro jak mi poszło.