Więc moja walka ze zbędnymi kg zaczęła się dokładnie 20.12.2016r.tj kiedy ja osoba która mimo dużych nadprogramowych kilogramów nigdy nie miałam kłopotów z żadnymi ćwiczeniami, zawszę się dużo ruszałam na w-f w szkole zawszę byłam najlepsza.Tu naglę wejść po schodach na I piętro okazało się wyzwaniem, zadyszka mało się nie udusiłam, bóle nóg w kolanach, łydkach i kostkach bóle kręgosłupa. Przestałam się spotykać ze znajomymi i rodziną cały dzień siedziałam w domu i nic tylko jadłam chociaż patrzeć na siebie w lustrze nie mogłam. Dodam jeszcze że nie pracowałam na zasiłku byłam więc kolejny powód do jedzenia.W grudniu przyjechałam do mamy na święta ,a ona w prezencie pod choinkę wagę mi kupiła załamka kompletna na wadze 125,5kg.To chyba był właśnie taki kop którego potrzebowałam, pomyślałam że jak święta przetrzymam to jakoś dam sobie radę. No i trwam jakoś w tej swojej diecie nieraz jest lepiej nieraz gorzej, ale powoli do przodu.