Mam takie specyficzne zamiłowanie do sportu. Latam. I to dosłownie. Na paralotniach. Ścigam się w zawodach i nawet nieźle mi idzie ;). Ale latam przede wszystkim dla samej przyjemności latania. W związku z utratą 30 kg musiałam wymienić sprzęt. Jest on dobierany również wagowo. Ale było warto :).
Pewnie od razu zapytacie, czy to niebezpieczne i że trzeba mieć odwagę. Otóż nie. Jeśli robi się to z głową, to niebezpieczeństwo jest mniejsze niż przejście przez ulicę. A czy odwagę? Przede wszystkim chęć oderwania się od ziemi. A dalej to już czysta przyjemność.
Dziś przedstawiam Wam moją ukochaną górę Żar. Latam tam często - mam ją pod nosem ;). Drugą górą blisko jest Skrzyczne. Ale dziś Żar. Latam też w bardziej egzotycznych miejscach. Będę Wam czasem je przybliżać. Dla mnie latanie to nie hobby. To sposób na życie. Niestety przyszedł jesienno-zimowy czas i paralotnia trafiła do magazynu. Ale od wiosny się znowu zacznie :).
Jak latam to fotografuję (zboczenie zawodowe ;)). I chciałam się podzielić z Wami moją pasją. Nie tylko odchudzaniem człowiek żyje :D.
Tuż przed lotem. Ubieramy się ciepło, bo w górze zimnooooo :D
Góra Żar i zbiornik na szczycie Elektrowni Żar-Porąbka
Se lecę :)
Tak jakoś romantycznie :)
Lansik z górną stacją kolejki na Żarze .)
Lądowanie
Żar z dalszej perspektywy
Znajomi wleźli w kadr :D
Nareszcie ciepło i zielono :) (w maju)
Jezioro Międzybrodzkie, dalej Żywieckie.
Uroczy widok ;)
Jedno z moich ulubionych zdjęć Żaru.
Kapara
8 października 2012, 21:32Ja kiedyś chciałam sobie zrobić prezent na urodziny, czyli skok na spadochronie, ale... stchórzyłam :D. Jakoś skoki do mnie nie przemawiają. Latać na paralotni przy dobrym dniu można od przedpołudnia (kiedy już się nagrzeje ziemia na tyle, żeby generować bąble ciepłego powietrza, które wykorzystujemy do wznoszenia) do zachodu słońca. Mój kobiecy rekord Polski w przelocie otwartym to 146 km w linii prostej z lotniska w Rudnikach (koło Częstochowy) aż za Wrocław. Oczywiście z poszanowaniem wszystkich stref lotnisk itd. Rekord Polski to 303 km (wykonany w Polsce). Czasowo to wygląda tak, że w górach lata się wolniej niż na nizinach z powodu ukształtowania terenu. Średnio w górach przemieszczamy się ok. 20 km/h. Na nizinach dużo szybciej. Ja swój rekord leciałam ok. 5 godz. A widoki faktycznie są niesamowite - jedyne w swoim rodzaju :).
CoMaKota
8 października 2012, 19:51pozytywnie zakrecona jestes z tym lataniem:) ale zazdroszcze! ja ciagle planuje zrobic sobie urodzinowy prezent i skoczyc ze spadochronem ale wiem ze to nie to samo... niesamowite widziec takie widoki "na zywo" a nie na zdjeciach! a ile kilometrow sie leci tak jednorazowo? ile czasu? bo nie mam zielonego pojecia a ciekawa jestem ile taki lot moze trwac..
Kapara
8 października 2012, 16:54Dzięki, dzięki :). Ja też mam lęk wysokości. Niby dziwne, prawda? Czuję się co najmniej nieprzyjemnie stojąc na dachu wieżowca czy innym balkonie. Ale latanie nie wywołuje takich lęków. Tu mam możliwość sama decydować jak chcę być wysoko :). Paradoksalnie im wyżej tym bezpieczniej - w razie jakiś nieprzewidzianych problemów zawsze jest czas na decyzję, czy to jest TEN moment żeby rzucić spadochron zapasowy (mamy je w uprzęży). Latam ponad 10 lat i jeszcze mi się taka sytuacja nie zdarzyła :). Jestem instruktorem palalotniowym, więc służę pomocą, jakby ktoś chciał :). Żeby latać samodzielnie trzeba ukończyć dwa etapy szkolenia (ok. 5-6 dni jeden). Po tym zdaje się egzamin i otrzymuje licencję pilota :). Żeby jednak tylko spróbować, jak to jest w przestworzach można polecieć w tandemie jako pasażer. Wtedy to wykwalifikowany pilot dba o nasze bezpieczeństwo, a my możemy się cieszyć widokami :).
sky77
8 października 2012, 09:08no latasz dosłownie jak ptaszek :) szczuplaku Ty jeden ba glisdeczko Ty jedna :) Pozdrawiam i podziwiam za odwagę dzielono
paradaise26
7 października 2012, 23:12Na paralotni - w życiu nie leciałam, choć okazji miałam co nie miara i zapewne spróbuję i to, ja skaczę ze spadochronem - gorąco polecam - cudowne widoki
agapoziomka
7 października 2012, 21:15Piękna kobieta i piękne widoki :))))))))))))))))))))
skorpio77
6 października 2012, 23:01Zdjęcia piękne, ale widok "na żywo" pewnie jeszcze piękniejszy. Dodatkowo adrenalina. Trzeba jakiś kurs zaliczyć, bo aż nabrałam ochoty na latanie w przestworzach?;-)
Kolorcia
6 października 2012, 22:58czy masz/miałaś lęk wysokości? Ja mam paraliżujący, próbowałam z nim walczyć wchodząc na wieże, latarnie morskie itp. ale niestety stale powraca. W samolocie nie odczuwam lęku, nawet sprawia mi przyjemność patrzenie przez okno jak się wznoszę lub ląduję, ale czy latając paralotnią (nie jesteś w zamknięciu) jest taki moment, że wysokość Cię przeraża?
roogirl
6 października 2012, 15:41Marzę o tym :)
eludek
6 października 2012, 15:25Rozumie w pełni tę miłość do latania. Adrenalina z tym związana jest niesamowita. Pierwszy raz latałam w maju w Nepalu. Nie da się tego opisać słowami. Tyle niesamowitych emocji, od euforii, podniecenia, potem blogi spokój, a potem w okolicach 3000m npm niepokój. I jakie widoki! Dużo wrażeń! Latanie jest suuuuper!!!
Jilian
6 października 2012, 11:29w mojej okolicy często widuję "lataczy" ;-) świetna sprawa!
monnak
6 października 2012, 11:27Osobiście...nie odważyłabym się i dlatego mocno podziwiam;)a widoki cuudne;))
White77
6 października 2012, 09:22jestem zachwycona Twoją pasją !!!
iwonaf1
6 października 2012, 08:46widoki piękne, ale mnie za Chiny na paralotnię by nie wsadzili :)
mimiiii
6 października 2012, 08:42ale ładnie, i to w Polsce, wystarczy odpowiednia perspektywa i wszystko jakby ładniejsze. Pozdr.
LennQ
6 października 2012, 01:00Widoki piekne,to nie podlega watpliwosci.Ale mnie musieli by uspic zebym cos takiego zrobila :P Pozdrawiam cieplo chudzinko :)
artosis
5 października 2012, 22:43wow cudownie ! ja mam lek wysokosci , nawet na diabelski mlyn nie wejde :) moge tylko pozazdroscic widokow ;)
kula.anula
5 października 2012, 22:32Cześć koleżanko, no nie mogę dość, że schudła, to jeszcze hollywoodzki uśmiech i jeszcze takie zainteresowania, zawstydzasz :))) Wczoraj piłam maślankę z bananami, była pyszna:)). Tak myślę, że Twój pamiętnik "rozkwitł" dopiero jak już schudłaś. Bardzo miłe, że dzielisz się swoim doświadczeniem z innymi. Wartościowy z Ciebie człowiek. Rzeczywiście wielki apetyt u Ciebie na życie, obyś zaraziła nim jak najwięcej ludzi bo mnie na pewno. U mnie również wrócił zapał i dobry humor, pozdrowionka. A i góra-bohaterka też na rzut beretem ode mnie, więc tereny znane :)))
MARCELAAAA
5 października 2012, 22:23Oj masz podobny charakter do mnie ,tylko ze Ty działasz a mnie trzymają przy ziemi :)