Wczoraj miałam wenę i ubaw opowiadając o najgłupszych (nie tylko jak się okazuje wg mnie) dietach świata. Ostatnie dieta zahaczała o Jezusa i chyba Bozia pokarała, bo wszystkie inne poprzednie - zniknęły. Może i dobrze Ja w swoim życiu, pewnie jak każda osoba chcąca to i owo zrzucić, przerabiałam już wszystkie cudawianki, zwane czasem dietami. Jedne przerabiałam o innych słyszałam, a efekty jeszcze innych widziałam na znajomych. Za kalorynką jakąś z netu kolejność diet. Przeczytałam artykuł i ubawiłam się, a sobą bym nie była, nie mając refleksji na ten temat.
1. DIETA JABŁKOWA - jeszcze w liceum, miałam znajomą, która wpadła na genialny pomysł, zwany dziś dietą jabłkową. Jadła tylko jabłka. Ja nie wiem, ale perspektywa śmierdzącego jabłecznika każdego dnia w toalecie, jakiś mnie odrzuca. Poza tym, koleżanka po zaprzestaniu tej diety tyła w tempie ekspresowym. A jabłka nie ma co ukrywać, mają sporo cukru. Niby na diecie ok, ale wszystko z umiarem
2.DIETA KAPUŚCIANA- pamięta ktoś zupę Kwaśniewskiego? A ja pamiętam hahahaha, upichciłam pod okiem koleżanki i jadłam na śniadanie, obiad i kolację. Przez tydzień. Ja nie wiem...może i dla sprawy można się poświęcić, ale ja już nawet nie wspominam o tym jakie ta zupa wywołuje skutki uboczne w postaci chronicznego wzdęcia i gazów w ilości mogącej zasilać cały zastęp odrzutowców
3. DIETA SŁOICZKOWA- ooo, tę tez stosowałam. Dieta polegająca na jedzeniu zamiast dwóch posiłków, tej mamałygi ze słoiczków znanej firmy, która zasłynęła szczególnie zdrowym dodatkiem szkła do swoich produktów. Moje doświadczenia z ta dietą zbiegły się akurat z aferą szkłową, więc zarzuciłam ten pomysł. Ale i tak by do tego doszło, bo po kilku diach wszystko to nie smakowało mi już jak zdrowia delikatna zupka (bo przecież dla dziecia hahahaha) ale wyglądało i smakowało raczej jak dziecięce wymiociny. Taka prawda
4. DIETA ZGODNA Z GRUPĄ KRWI- ot i wynalazek. jest popyt, jest i podaż. Ja ostatnio jestem częstym gościem szpitala, oni wiedzą a ja nie-jaka ta moja grupa. Nie mogę zapamiętać, zawsze sobie mówię, że zapiszę i zawsze zapominam. Ale ciągle nie mogę pojąc co ma krew do chudnięcia? Bzdura totalna, ale...skoro już długo nic nie wymyślono, to jakiś genialny lekarz, albo dietetyk pomyślał "Dobra, co ja będę się zabijał na dyżurach, wymyślę dietę- to się zawsze sprzeda- jak papier toaletowy " i wymyślił.
5. DIETA DUKANA- założenia zapewne jak wyżej, dla osób, które chcą koniecznie nabawić się wstrętu do mięcha. I jak rozumiem, człowiek genialnie się musi czuć jak się tak tego tłustego nawpieprza. Moja trzustka i wątroba chyba zrobiłyby mi sprawę za molestowanie. A moja koleżanka, po wyjściu z tej diety, do dziś ma problem z odzyskaniem wiedzy, Bo po diecie, pan Dukan się zmywa, a kg nieubłaganie wracają, ze zdwojona siła. Ta dieta nie wyrabia zdrowych nawyków, ona daje złudne poczucie utraty wagi szybko, ale na krótko.
6. DIETA GREJPFRUTOWA - to jak Dukana prawie, tyle ze zamiast mięsa grejpfruty i sok grejpfrutowy. Tak, to stosowałam- zgaga murowana a do tego pamiętam jak piłam ten soczek ach...będąc święcie przekonana, że to, co w nim pływa to miąższ...Dzis mam mieszane uczucia co do tego czy coś dała? O tak. Zgage jak cholera. A jak się ktoś postara to i nadkwasoty żołądka się można nabawić. Spadek wagi...no jak się pije tylko soki i je...owoc, który ma w sobie głównie sok. Ale jak zabawnie jest, kiedy zaczyna się jeść coś normalnego. Jo- jo tylko zaciera rączki
7.DIETA "ZJEDZ ROBAKA"- kto wie, to wie, nieświadomym lepiej nie podpowiadać. jak bozie kocham-nie. Nawet sobie nie wyobrażam jak mogłabym żyć z tym czymś w środku. Poza tym trzeba mieć świadomość, że on tam mapy nie ma i może sobie pomyśleć "idiota nie jestem, co będę tu resztki zbierał, lecę do mózgu". I co wtedy? Ja nawet nie chce myśleć jakim idiotą był ten, kto to wymyślił.
8. DIETA CIASTECZKOWA- no...uśmiałam się. Trzeba napiec sobie ciasteczek z otrąb i innego ziarna i jeść, jeść, jeść...aż się ciśnie na usta...do urzygu Ale jakoś tak łatwo mi sobie wyobrazić, jak szybko moża się pomylić i te ciasteczka zastąpić zwykłymi toż czekolada prawie jak otręby wygląda jak się tak z uporem przyjrzeć
9. DIETA NA WYPLUWANIE- jak chce się być bulimiczką, spoko- przecież każda z nas ubóstwia zaglądać we własne wymiociny i mieć świadomość, że kwas, który wędruje tam i z powrotem razem z resztkami półprzetrawionymi zafunduje śmierdzący oddech na zyczenie. Nieee. nooo faceci uwielbiają jak nam śmierdzi z ust przecież... No to wymyślono wypluwanie. żujemy, żujemy i wypluwamy. Ot cała zabawa. taaaa...fakt wygląda następująco, bo oczywiście, że spróbowałam, to miał być genialny w swej prostocie sposób, na niejedzenie słodyczy a jednak czucie ich smaku. Nie da się. Przeżute i tak spływa częściowo do gardła. Poza tym, nie pamiętamy o jednym - slinianki dostają fioła, bo myślą, że rozpoczyna się proces trawienia, który notabene zaczyna się już w ustach. Można sobie tym durnym pomysłem wywołać zapalenie ślinianek, a poza tym... wypluwanie jedzenia niczym się nie różni od wymiotowania, uczy tego samego bulimicznego odruchu i jest obrzydliwe.
10 hahahaha, wczoraj gdzieś mi się wkleiła i została. Moja ulubiona dieta, uwaga dieta nazywa się - CO JADŁBY JEZUS? Aż się boję pisać, bo wczoraj cała reszta mi zniknęła i poczułam się bosko wkur... Ja już nawet nie będę pisać, że chodzi o ryby ( i chyba ten 40 dniowy post na pustyni) , bo jeszcze rybę namierzę, ale z pustynią już gorzej . W każdym razie tak się ubawiłam, że zaczynam podejrzewać, że ta dieta dobrze działa na mięśnie brzucha, bo wywołuje we mnie radość wszechmocną
I wszystko znów sprowadza się do tego, że racjonalne jedzenie to najlepsza i dająca długotrwałe efekty dieta świata. To moje zdanie. Nie twierdzę, że najlepsze, nie twierdze nawet, że to dobre podejście. Mi pomaga i za każdym razem kiedy wymyślam coś, co miałoby ją ulepszyć waga rośnie :) Kiedy jem jak powinnam, regularnie i zdrowo i ćwiczę, waga spada :) Więc po co cudować? Ano po to, że jestem kobietą i kiedy widzę efekty, to chciałabym jeszcze i szybciej i więcej i najlepiej już jutro
agulek1978
29 lipca 2015, 18:14To ja już kilka z tych diet też stosowałam.;)
karaluszyca
29 lipca 2015, 23:42A Jezusową? bo ja nie wiem dokładnie czy w niej chodzi o ryby, czy o ten 40 dniowy post na pustyni :D
madziowata
29 lipca 2015, 17:56hola hola kobietko... ja na diecie wg grupy krwi w 5 miesięcy schudłam 25 kg. Ale fakt, można by ją również inaczej nazwać.. po prostu jadłam zdrowe rzeczy. Unikałam czerwonego mięsa i wszystkich produktów z pszenicy... no i słodyczy... i mi akurat tą dietę przepisała Pani Irydolog... Ponadto z powyższych wypisanych diet znam 3... reszta to czarna magia :) dieta na wypluwanie ?? U made my day :D
karaluszyca
29 lipca 2015, 18:13hahahaha, no ale sama przyznaj, czy ta dieta wg grupy krwi różni się czymś od racjonalnej zdrowej diety? To, że ona się nazywa...no, nie ma co ukrywać, ktoś na tym zarobił :) Tak naprawdę nie chodziło mi raczej o założenia tej diety, ale właśnie o nazwę. To na czym każdy by schudł, bez względu na to, jaką grupę krwi by miał, nazwano tak i od biedy można by powiedzieć, nie jedz jeżyn i poziomek ( to mój wymyślony przykład :) ) , bo masz grupę 0 i już mamy cudowna dietę :) Tak to jest. Dietetyka, to dochodowy biznes :)
madziowata
29 lipca 2015, 18:18nie no oczywiście i właśnie przyznałam Ci rację pisząc, że mogłaby się inaczej nazywać. Po prostu trzeba zdrowo jeść, regularnie i być konsekwentnym aż do zdobycia celu... a niestety nawet i dłużej by nie wrócić do punktu wyjścia. ja u dietetyka byłam raz - i po tym razie zakończyłam swoją wizytacje u nich... dla mnie to bez sensu. Da ci listę przepisów i stówę kasuje. wole kupić sobie książkę kucharską za wiele mniej :D
inezalie
29 lipca 2015, 12:28hahhahahha wypluwanie jedzenia! Czego ludzie nie wymyślą :D
karaluszyca
29 lipca 2015, 16:56a czego to nie nie spróbują :D
drosera85
29 lipca 2015, 20:55Ta dieta w serialu Seks w wielkim mieście się pojawiła ;) Czyli już jakiś czas istnieje :D
UnOpened
29 lipca 2015, 11:50Haha, uśmiałam się też z tym Jezusem :) Mojej mamy przyjaciółka stosowała dietę Dukana. Owszem, schudła 20 kg i to w dosyć krótkim czasie ale w równie szybkim tempie wróciła do starej wagi. Super wpis. Miłego dnia! :)
karaluszyca
29 lipca 2015, 17:00Dziękuję :) Dokładnie, moja koleżanka schudła 18kg. najpierw się cieszyła. Teraz płacze. Bo ja powoli ale jednak chudnę. No..wiadomo pozwoliłam sobie na słodycze i buły oraz żarcie bez ograniczeń, to i przybyło, ale ja znów chudne. A ona się z tym boryka i waga co najgorsze stoi u niej albo rośnie.
patih
29 lipca 2015, 11:44swietny wpis
karaluszyca
29 lipca 2015, 16:57Dziękuję :) wypluwam z siebie hahahah te wszystkie gorzkie żale :D