Jakaż jestem z siebie dumna. :)
1) jedzenie - póki co 5 posiłków (9.00, 12.00, 15.00, 18.00), raz mnie złamał lód.
2) trening- codziennie, dwa razy dziennie rower po 1h i cała reszta wg planu- hantle i po 300 brzuszków, wieczorem nogi z leżenia.( dwa razy zamiast 1h- było 30 min. bo nie miałam siły i len w tyłku się uaktywnił )
3) słodycze- nie licząc tego loda :) dałam radę :)
4) woda- codziennie butelka , nie ma zmiłuj
Ubytek- dwa tyg. temu było 85.7- dziś jest 82 kg. Pięknie :) Jestem z siebie dumna :) (hahahah, napisałam wcześniej 85, ale to pomyłaka :D ale sukces hahahaha, jest 82 )
MllaGrubaskaa
4 sierpnia 2015, 18:00Super ;)) Masz prawo do dumy ;))
karaluszyca
4 sierpnia 2015, 23:22dziękuję, mam nadzieję, że nadal będzie spadać :)
Callgirl
3 sierpnia 2015, 18:165 posilków a napisane 4 godziny :D
karaluszyca
3 sierpnia 2015, 20:53no bo normalnie wstaję wcześniej i jeszcze jem o 6 :D ale teraz jestem na urlopie i czasem śpię do 9 :D budzik wyłączyłam komisyjnie wraz z początkiem urlopu, stąd ta dziwna liczba. Ale ja tez napisałam, że pije wody 0.75 l hahahaha a ja przecież pije 1.75l .
laura26xen
3 sierpnia 2015, 01:29No to wagowo jestesmy podobne. Ostro cwiczysz, podziwiam :)
karaluszyca
3 sierpnia 2015, 14:30Podobno to nie za dobrze- ale ja się zapłakałabym rezygnując z roweru. :D Próbuje do rad dostosować brzuszki i jedzonko, ale wiadomo, kiedy człowiek traci, to taaak mu truuudo nawet mądrzejszych posłuchać, choć rozumiem, ze powinnam :)
Moncio
3 sierpnia 2015, 00:22Gratulacje :)
Aria.
2 sierpnia 2015, 22:18Gratulacje! ;)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 22:19Dziękuje :)
BlankaP
2 sierpnia 2015, 21:20Super efekty, dałaś mi nadzieję ...;)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 21:23dziękuję, ale teraz będę chyba słuchać mądrzejszych i cos zmodyfikuję. Fakt, uważam, że konsekwencja i sila wola, to podstawa sukcesu. I jakiś kop w tyłek :D
Mag2703
2 sierpnia 2015, 20:45Super efekt :) Trzymam kciuki za dalsze wyniki :)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 21:00Dziękuję :)
patih
2 sierpnia 2015, 17:59pięknie! gratuluje
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 22:19Dzięki :)
megan292
2 sierpnia 2015, 13:58Skoro jesz 5 posiłków, to chyba zapomniałaś o posiłku o 21.00, prawda? Co do treningów - trening oraz rower dwa razy dziennie po 1h to naprawdę spore przegięcie. Zawodowi sportowcy chyba tyle nie trenują. Tak samo jak robienie 300 brzuszków dziennie - one niczemu u Ciebie nie służą, nie spalą Ci przecież tłuszczu z brzucha, a mogą się jedynie przyczynić do kontuzji kręgosłupa. Naprawdę - 'więcej' nie znaczy 'lepiej', a w Twoim przypadku szczególnie. Pamiętaj, że podstawą chudnięcia jest dieta, a nie codzienne, wielogodzinne katowanie się ćwiczeniami.
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:39Ale ja tak daję radę od 2013r. jeżdżę rowerem treningowym na średnim obciążeniu, brzuszki rzeźbią brzuszek i trzysta takich z uniesieniem łopatek, to nie jest dużo :) Rower zaczynałam od 15 min. dokładając co jakiś czas kolejne 10. Każdy sport jeśli dzięki niemu spalam więcej niż zjadam, przyczyni się do spalania tłuszczu. U mnie spalił go całe mnóstwo i wymodelował całkiem nieźle sylwetkę. % posiłków dziennie, bo czasem wstaję wcześniej i jem o 6 śniadanie. A czasem nie, ale trzymam się wyznaczonych godzin. Tak samo jak pór i czasu ćwiczeń. Wiesz...sportowcy ćwiczą o wiele więcej i z dużo większymi obciążeniami :) Nie uważam, żeby 2 i pół godziny ćwiczeń, rozłożone na dwa razy, to było dużo :) Był czas, że przegięłam i...przytyłam :) moim optymalnym czasem póki co jest taki i taki system przynosi u mnie spadek wagi. :) A zwykle tak planuję, żeby dieta i trening nie dezorganizowały mi życia :) i się udaje.
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:53Ale ja bym bardzo chętnie posłuchała od specjalisty jak się nie nabawić dzióbka pelikana na ramionach :) Wiem, że jesteś specjalistka w tej dziedzinie i wiesz co mówisz, ale jeśli nie mam możliwości skorzystania z siłowni, a jedyną jaką mogę sobie urządzić jest rower, jestem uczulona na białko i orzechy, to robię co mogę i co przynosi efekty, które widzę wyraźnie. :) Pozdrawiam, a za każda rade i podpowiedź, będę wdzięczna.
megan292
2 sierpnia 2015, 20:23Wiesz co, przeczytałam co napisałaś i zaczynam się bać. Serio uważasz, że 3h dziennie sportu to jest norma? Powiem Ci tak – jestem w trakcie przygotowywania się do Mistrzostw Polski i też jestem teraz na redukcji i wiesz ile trenuję? W sumie 6h, ale tygodniowo. Ty tyle pykasz w 2 dni. Uwierz mi, że moją intencją nie jest na siłę ‘nawracanie Cię’, chciałabym Ci tylko uzmysłowić, że to co robisz niekoniecznie jest dobre. Nadmiar sportu też może być szkodliwy, a poza tym przecież nie będziesz tyle na rowerze jeździć do końca życia, nie ma szans. No i aż się boję pomyśleć co będzie, jak nie daj Boże dopadnie Cię zastój... Dojdzie czwarta godzina? Jeżeli aż tyle godzin sportu dziennie powoduje, że chudniesz, to znaczy że coś z Twoją dietą jest nie tak. To dieta z deficytem kalorycznym jest podstawą odchudzania, a ćwiczenia powinny być tylko ujędrniającym dodatkiem. No i na koniec a propos brzuszków – brzuszki niczego nie ‘rzeźbią’, mięśnie ‘rzeźbi się’ dietą (‘rzeźbienie’ polega na odsłanianiu zbudowanych mięśni za pomocą diety redukcyjnej). Ja robiłam ‘brzuszki’ będąc na masie i robiłam ich w sumie 120 i to tylko jeden raz w tygodniu! Robienie ich w ilości 300 codziennie powoduje tylko przeciążenie kręgosłupa, a mięśnie nie mając ani dnia na regenerację wcale nie rosną, tylko po prostu przyzwyczajają się do takiego wysiłku i przestają w ogóle na niego reagować. Z resztą na diecie redukcyjnej i tak nie ma cienia szansy, żeby jakikolwiek mięsień Ci urósł. Jak widzisz – strata czasu. Naprawdę o wiele więcej byś zyskała, gdybyś ograniczyła o połowę cardio, dopracowała dietę i 3h w tygodniu poświęciła na trening siłowy całego ciała. Uratowałabyś resztę mięśni, które obawiam się że tracisz. Wystarczy że kupisz regulowane hantle na allegro, a rozpiskę treningową do ćwiczenia w domu mogę Ci podrzucić.
Himek
2 sierpnia 2015, 20:25Zawodowi sportowcy trenują (z tego co słyszałam) nawet do 3 treningów dziennie. 2 treningi są dobre dla przyspieszenia efektów, ale ponoć lepiej byłoby przy takiej aktywności zaopatrzyć się w odżywkę białkową.
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 20:56Wiesz co, ja się nie znam, jedyny kulturysta jakiego znam, to osiedlowy kark, ale, jak już wspominałam nie ćwiczę 3 h, a 2 na rowerze i pół różnych prostych typu brzuszki 2kg hantle i wymachy nogami w leżeniu. Hmm...to razem z przerwami na przyniesienie, zaniesienie ułożenie się. Wiesz co? Może ja się faktycznie nie znam, na pewno nie na terminologii, może to co nazywam rzeźbieniem, jest budowaniem mięśni, a może one puchną, fachowcem nie jestem. Ale wiem, że ćwicząc mięśnie jakiekolwiek i utrzymując tempo-więcej spalam niż pochłaniam, prowadzę do redukcji tłuszczu a rozbudowy, czy jak to tam się zwie, mięśni. Zastoje miewam, nawet kilkutygodniowe i przeczekuję, bo po jakimś czasie robiąc to co robię konsekwentnie waga rusza. Hm...szczerze mówiąć nie wiedziałam, że mięśnie rzeźbi się dietą, ale żeby cokolwiek odsłonić to trzeba to mieć. jestem laikiem, kiedy widzę, że moje mięśnie czy cokolwiek co tam mi te ćwiczenia poruszają, przyzwyczaiło się, dorzucam serię. Nie da się trenować całe życie? Dlaczego? Nie jestem zwolenniczką przetrenowania w imię utraty wagi- już i to przerabiałam, kiedy zobaczyłam, że nie ma efektów zmodyfikowałam. Kurczę, naprawdę trenujesz godzinę dziennie przygotowując się do mistrzostw? A jeśli mogę wiedzieć ile w takim układzie przeznaczasz na rozgrzewkę? Nie wiem...dziwi mnie, że treningowy rower uznajesz za ciężki trening :) Jeśli widzę, że mi się skóra "schodzi", że coś się dzieje, to naprawdę trudno mi zrezygnować z takiej intensywności. czasem nawet kiedy waga stoi, po obwodach obserwuję, że ładnie wszystko się zmniejsza. Nie podnoszę ciężarów, nie ćwiczę na siłownie- bo wtedy rzeczywiście 2h byłby ciężkim treningiem i pewnie nie dałabym nawet rady tyle. Regularność i konsekwencja jak do tej pory były moim sprzymierzeńcem, kiedy przestałam pilnować diety, tyłam, ale nie tyle ile mogłabym, bo ciągle jednak ćwiczyłam, teraz wróciłam do diety i poranną jazdę wydłużyłam. Dlatego waga spada. Podejrzewam, że teraz głównie woda. No dobrze- jeśli powiedzmy dietę mam ok, bo staram się od dwóch tygodni. Z jazdy rowerem nie zrezygnuję, ale chcę wiedzieć, czy rzeczywiście jeden dzień przerwy będzie ok, a do tego ramiona i łydki. Jestem chora na astmę i uczulona na białko :D to taki bonusik : D zbyt intensywne ćwiczenia siłowe odpadają, bo moje płucka nie wydolą, powinnam mieć dostosowany trening do możliwości i tu jest pies pogrzebany. :) kolejna rzecz, łydki - ona spadają najwolniej. W szczytowym okresie miałam obwód straszny 45cm (niektórzy mają tyle w udzie :D ) teraz doszłam do 43 cm. uważam to za sukces, bo z łydek schudnąć nie jest prosto. Mam taki schodek w domu hahahaha, fitness club w garażu, dość niski jak step, czy trenując jak na stepie zwiększę obiętość łydki? a gdybym chciała sobie kupić taki wiesz, na pedałach :D kurcze nie wiem jak to określić, taki stepper gdzie się drepce i wciska te małe pedałki :D to zwiększę objętość łydek, czy zmniejszę, bo cholery dostaję, kiedy czytam te wszystkie mądrości w necie- co specjalista to inna wersja :) Będę wdzięczna za odpowiedź. I choć mi strasznie trudno, spróbuję troszkę zmodyfikować trening. Zobaczę co się zadzieje. Istnieje możliwość, że brzuszki robię źle, skoro jestem w stanie zrobić ich aż tyle, prawda?
megan292
2 sierpnia 2015, 22:58Walnęłam Ci mały elaboracik na priv w odpowiedzi na Twoją wiadomość :)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 23:44Dziękować :)
laura26xen
3 sierpnia 2015, 01:30Podoba mi sie Twoja wypowiedz.
Nordica
2 sierpnia 2015, 12:18super, gratki. Też bym tak chciała lecieć z wagą jak ty... u mnie powolutku pół kilo na tydzień:( pomimo trzymania diety i ćwiczeń...
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:43Na pewno wyregulowaniem i pilnowaniem pór posiłków i co zauważyłam tych samych pór ćwiczeń, mój metabolizm przyszalał troszkę :) Ale sądzę, że do 74, czyli tych, które osiągnęłam wtedy i które najdłużej udało mi się utrzymać dojdę szybko. A potem zobaczymy.
MalinowePole
2 sierpnia 2015, 11:25Nie no kochana pięknie! Ładnie jesz no i silna wola do ćwiczeń, u mnie jej totalnie brak
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:45Dziękuję :) Oj z tą siła woli różnie bywało. Od dwóch tygodni znowu ją tresuję :)
Himek
2 sierpnia 2015, 11:23A o której kładziesz się spać? O 21? A buteleczka ma 2 litry? :D
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:47Nie o mój ideale :D Kładę się czasem baaaardzo późno, ale nie umiem się przemóc i strasznie się czuję jedząc po 18. Pokutuje we mnie przekonanie, że po 18 się już nie je. Wiem, podobno powinno się jeść ostatni posiłek na 3 godziny przed snem, ale ja się boooje :D Nie bywam tez głodna wieczorem. A buteleczka ma 0.75l :P
Himek
2 sierpnia 2015, 18:00To niejedzenie po 18, to bzdura. Ale po 18 możesz nie jeść węglowodanów, ja tak staram się robić. Trzeba pić minimum 2 litry czystej wody, a w przypadku upałów nawet do 3 litrow
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 18:47Myślałam o tym. Boziu, 2 litry...Hm...spróbuję. trzech na pewno nie dam rady, ale 2. Spróbuję.
Himek
2 sierpnia 2015, 19:06to tylko 8 szklanek :)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 20:09cholera a ja myślałam, że te 8 szklanek to 1.5 litra
Himek
2 sierpnia 2015, 20:22No nie xD Jedna szklanka ma 250 ml. 250 ml x 8szklanek = 2000 ml = 2l
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 20:29liczyć to ja nigdy nie umiałam :D co najwyżej na siebie . Widać to w moim cudacznym wpisie, gdzie mówię o pięciu posiłkach, a wypisuję 4 :D
saga86
2 sierpnia 2015, 10:59Brawo świetny wynik gratuluję :)
karaluszyca
2 sierpnia 2015, 17:48dziękuję, oby mi szło :)
Zaczarowanaa
2 sierpnia 2015, 10:22Brawo:)