Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
trzeci dzień detoxu


wieczorkiem zrobiłam sobie jeszcze 1,5 godz pasa wibrującego na brzuszek i poszłam spać. pierwszy raz od wielu tygodni zasnęłam bez problemów. nie wiem czy to zasługa tego detoxu ale wreszcie się wyspałam.
wczorajszy dzień był pełen pokus , nie dość że musiałam gotować obiadek,robiłam sałatkę jarzynową ,
to jeszcze popołudniu mężulek przywiózł pieczywo z piekarni. bożeeeeeee jak pachniało... myślałam,żeby chociaż pięteczkę tego chlebka zjeść, że może to nie zaszkodzi ale dałam radę- wiedziałam że na jednej kromeczce by się nie skończyło więc wolałam nie ryzykować.

dzisiaj weszłam na wagę 110,6 czyli od wczoraj 0,5 kg a od początku detoxu 2,1 kg.

jeśli chodzi o jakieś zmiany zewnętrzne- nie licząc pomniejszającego brzucha- to zauważyłam,że skóra na ramionach nie jest już taka szorstka.

  • klimtka

    klimtka

    20 maja 2010, 06:22

    jesteś dzielną kobietką.Ja nie wytrzymałabym na samej miksturce 10 dni,a potem jeszcze wyjścia z detoxu to dodatkowe kolejne dni bez jedzenia.Podziwiam Cię i trzymam mocno kciuki.Jestem ciekawa ile kilogramów zgubisz na tej głodówce i czy później jak zaczniesz jeść nawet dietetycznie jak szybko będą przyrastać kilogramy? Jeśli chodzi o Kacperka to mój mąż też twierdzi ,że to była trzydniówka.Tym bardziej ,że na szyjce i ramionkach pojawiło się wczoraj parę plamek.Ale strachu mi narobił ten mój szkrab.Trzymaj się.