hejka
wczoraj popołudniu zaczęły się dreszcze...
zmierzyłam więc temperaturkę - 38,3...
myślę smolę... żadnych tabletek
do łóżeczka ...
ubrałam dres, sweterek, szlafrok, frotowe skarpety, przykryłam się kołderką i grubym kocem...
przyjechał mąż...
nawrzeszczał...
temperatura 38,8...
musiałam połknąć tabletkę...
spadło do 37,7 i tak się męczyłam....
zamiast się wypocić latałam co 30 min sikać...
w nocy 38,6, ale nie wzięłam tabletki...
nie miałam dreszczy więc się rozebrałam do koszulki i odczułam wielką ulgę...
łóżeczko było takie chłodniutkie...
ból przy przełykaniu jest nieznośny...
cały dzionek na płynach...
gdyby mi nie wycięli migdałków nie atakowałoby mi krtani...
następny etap - będę mówić szeptem - a nastolatek się cieszy bo nie krzyknę na niego ...
tina84
23 listopada 2011, 21:09Ojj to leż, wypoć się porządnie :) Wszystko przez te pogody, tyle ludzi choruje.
activebaby
15 maja 2011, 01:16pozdrawiam...napisz co u ciebie:)
fazee
14 kwietnia 2011, 20:05życzę ! I jak nie minie to do lekarza marsz , bo ze zdrowiem nie warto szarżować ... Pozdrawiam cieplutko :))