Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jakaś słabość


Dzień 78

Wstałam dzisiaj zmęczona. Poranne bieganie odłożyłam na wieczór. Bolało mnie wszystko, może wczoraj się przeforsowałam, bieganie w upale, mel b. później ogródek i skakanie na wyyyysssokiej drabinie no i wieczorem jeszcze mel na nogi, której nie skończyłam bo mnie jakoś tak drażniły te ćwiczenia ale zrobiłam cały skalpel. Chyba też coś z ciśnieniem nie tak bo oczy mi się kleją.

Wczoraj moja pociecha na wyjazd nie kupiła żadnych butów...no gust ma specyficzny...cóż pojedzie w starych...moje chłopaki wogóle nie przywiązuja wagi do ciuchów...to ja bardziej przeżywam  żeby kupili sobie coś fajnego. Dzisiaj wyskoczymy dokupić drobiazgi na wyjazd a jutro jedziemy na rowerkach ( o ile nie będzie za późno po pracy) do cioci oglądać zdjęcia z majówki to prawie 40km w dwie strony

Został mi trochę ponad miesiąc do wyznaczonego celu, niestety wiem, że go nie osiągnę jeśli chodzi o wagę i trochę to dla mnie smutne.

Ciało się zmieniło i zeszczuplało ale gdzieś w podświadomości mam zakorzenione to że to nie to. Cały czas tę wagę traktuje jako wyznacznik. Nigdy tak dużo nie ćwiczyłam i ta sytuacja braku spadku wagi takiego na jaki byłam nastawiona, jest dla mnie trochę irytująca. Ten miesiąc pozostaje mi ostro pilnować diety, nie planuję ile powinno być spadku wagi do 20 czerwca czyli wyjazdu na urlop, poprostu będę nadal biegać i ćwiczyć i mierzyć ciałko.

  • aischad

    aischad

    9 maja 2013, 22:36

    Ja nawet nie próbuję ćwiczeń na nogi z Mel B. Spróbowałam raz, wysiadłam przy drugim ćwiczeniu, ta kobieta to masakrator totalny ;) Nie łam się dzisiejszym dniem, potraktuj go jak zasłużony odpoczynek, każdemu należy się regeneracja ;)