Dzień 35
Dzisiaj słabiutki dzień, po części spędzony u lekarza (to chyba wysysa ze mnie energię). Nie miałam siły na trening...ale wczoraj bieganie zaliczone a przedwczoraj orbitrek. Ta dzisiajsza słabość debrała mi również silna wolę i choć dzień zaczęłam z wzorcową dietka to zakończył się on mniej dietowo...skusiłam się na większą porcję chleba, zjadłam go z dżemem a później jeszcze kilka sezamkowych herbatników ...ale jutro będzie lepiej.
Rano pędzę na badania, później wyprawiam Męża na wyjazd a wieczór mam dla siebie. Czyli biegam...przed treningiem zrobię dwie melki...stwierdziłam, że nie będę robić jej całej na jeden raz...tylko codziennie po dwa zestawy...muszę znaleźć najlepszy dla siebie rytm żeby zmotywowoać się do tych ćwiczeń. Dostałam dzisiaj od Mężą kieszonkę naramienną na telefon z Lidla a Synuś mi nagrał fajną muzyczkę także jutro będzie fajne bieganko...może zrobię dłuższy dystans