Hej ;) wybaczcie, że dawno nic nie wpisywałam, nie miałam chęci i nastroju pisać... obserwowałam Wasze wpisy, ale bez komentowania... obiecuję się poprawić ;)
bez słodyczy wytrzymałam 3 tygodnie ;) ostatnie 3 dni (włącznie z dzisiejszym) zawaliłam, bo zjadłam dużo słodyczy...
przez 2 tygodnie byłam na diecie pod okiem "żywieniowcy" poszło mi nieźle, aczkolwiek nie ćwiczyłam.
Dziś waga pokazała (w ubraniu) 60,5 kg, na mojej domowej było 58,9 kg, nie wiem której wierzyć, więc jutro rano się zważę i pomierzę ;)
pomiary z dnia 18 lutego 2013 r wg dietetyka:
waga 60,5 kg *było 61,7 kg
% tłuszczu 26,9
* było 27,1
nawodnienie 54,2 % *było 54,1%
masa mięśni 42 kg *42,7 kg
metabolizm spoczynkowy 1366 było *1388 kcal
wiek metaboliczny 20 lat *było 21 lat
masa kości 2,2 kg *było 2,3
tłuszcz brzuszny 2 kg * było 2 kg
Zastanawiam się co teraz zrobić, czy dalej trzymać tę dietę czy może wprowadzać ogólnodostępne rzeczy tzn. makaron, ryż, kasza gryczana, pieczywo ciemne itp.
no i co z ćwiczeniami??
przywiozłam już swój rower i jeździłam, ale wolałabym by nie było śniegu :) a brak mi motywacji do ćwiczeń z Ewą...
Od miesiąca siedzę już w domu i zauważyłam, że jak mam dużo czasu to nic mi się nie chce... a jak pracowałam to na wszystko potrafiłam znaleźć czas i dobrze zorganizować sobie dzień...
MademoiselleCatherina
18 lutego 2013, 23:42no tak to właśnie jest, że jak się ma za dużo wolnego czasu to się nic nie chce i tylko się go traci:/ ładne wyniki :) ja przez ten weekend też sobie pobalowałam z jedzeniem i słodyczami...kończąc dniem dzisiejszym...ale od jutra już będę grzeczna:P i wracam na dobrą drogę;)
marta80a
18 lutego 2013, 20:58Oo tak, zajęty dzień to dobry dzień bo tak to zrobie wszystko, a jak mam wolny dzień to nie zrobię niczego ;P
kasia165
18 lutego 2013, 20:24ja też wole mieć dużo na głowie, bo wtedy się szybciej mobilizuje a tak to strasznie cięzko mi to idzie... super, że waga spada ;)