Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To znowu ja...


Nie wiem, który to już raz ale znowu zaczynam...

Zaczynałam już jesienią 2017 (nie w Vitalii) i do maja 2018 nawet udało mi się ciut schudnąć do 72 kg ale później był urlop i po urlopie niespodziewana operacja mamy, stres i drugi urlop z chłopakiem i waga skoczyła do 75 kg na koniec sierpnia. Od tego czasu niestety stale rośnie i dzisiaj już ważę 78 kg :(

Ale koniec z tym! 23 grudnia był piękny dzień i doczekałam się na pierścionek zaręczynowy i na ślubie trzeba fajnie wyglądać! Więc do dzieła. Co prawda wstałam dzisiaj i zaczęłam od ferrero rocher ale później wzięłam się w garść i zrobiłam śniadanie z diety. Następnie wydrukowałam listę zakupów do końca tygodnia i pierwszy raz w życiu chyba mam naprawdę szczere postanowienie trzymać się diety. Właśnie skończyłam ćwiczyć i szybki prysznic, później lecę na zakupy na drugie śniadanie (i resztę posiłków) a później poszukiwania sali czas zacząć... Dobrze że do 3 stycznia mam wolne w pracy, tylko jutro zajrzę co by sobie zaległości nie narobić.

Dla zmotywowania siebie jeszcze bardziej zrobiłam zdjęcia przed, masakra :(