Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie wiem który to już początek...


I kolejny początek... 

I znowu nadzieja, że tym razem się uda. Do wesela niestety nie schudłam a wręcz mocno przytyłam. Najpierw na 30 urodziny waga postanowiła mi zrobić przykrą niespodziankę i pierwszy raz od kilku lat pokazała 80 kg a potem było tylko gorzej. Od wesela i urlopów waham się koło 81-82 kg.

Całkiem się nie poddałam, staram się ćwiczyć więc z masą mięśniową nie jest najgorzej (o czym później) ale najgorzej z dietą i słodyczami :(

Namiętnie czytam Wasze pamiętniki i podziwiam i dzięki nim całkiem się nie poddałam a tli się we mnie nadzieja, że może kiedyś się wezmę i dam radę... Od początku roku czytam zakręconą.monię i ona jakoś tak mnie najpierw trzymała i starałam się choć ćwiczyć w domu ze 2 razy w tygodniu (chyba tylko dlatego nie utyłam bardziej i nie przekroczyłam BMI 30). Ale jako spec mistrz od wymówek to sobie wytłumaczyłam, że moni łatwiej lecą kg bo to po ciąży (sama nie byłam więc pojęcia nie mam ale mistrz wymówek ze mnie jest) i że ma czas przygotowywać posiłki bo i osoby do pomocy są itp. itd. A tak naprawdę skrycie podziwiam...

Ale u moni zajrzałam na profil KatarzynyXXL i przejrzałam na oczy. Szczerze prawdziwie podziwiam bo Kasia ciężko pracuje, też wstaje czasem o 5 (a tłumaczyłam sobie, że po prostu jak wstaję o 5 i do 16-17 jestem w pracy to mam ciężko z czasem), sama ogarnia dom i ma jeszcze czas dla syna i pomoc mężowi w żniwach i mimo wszystko znajduje czas i siły na dwie osobne kuchnie i ćwiczenia. Superwoman po prostu

... i tak powoli od dwóch tygodni zaczęłam szykować sobie choć śniadanie do pracy. I liczyć kalorie i choć w 2000 kcal dziennie się mieścić i muszę przyznać, że nawet oszczędzając kalorie mega ciężko mi się zmieścić. Ale w tygodniu powoli bywało lepiej i ciut ciut spadało ale w weekendy wyjazdy do teściów i płynęłam bo skoro nie mogłam ważyć i planować to już dawałam totalny luz (głupota po prostu) ale tym razem ciut mniej popłynęłam choć 1 kg w górę skoczył.

I tak doszłam do momentu, że chyba wewnętrznie wiem że już muszę i chcę tym razem na poważnie do tego podejść. Zapisałam się na siłownię (co prawda od 1 października w ramach karnetu na dzień chłopaka dla siebie i męża byliśmy 3 razy) ale dla siebie wykupiłam z umową więc co miesiąc 135 zł będzie mi pożerać więc wypadałoby jednak uczęszczać bo 135 zł to już piechotą nie chodzi. Byłam też na treningu diagnostycznym i oto wyniki:

Waga: 79,9 kg (nie wiem jakim cudem w domu było 80,9 kg 7 z przodu nie widziałam już ze 4-5 miesięcy)

BMI: 28,3

Tłuszcz: 35,5% !!!! (norma u mnie 21,0-33,0%) to aż 28,4 kg

Mięśnie: 48,9 kg (norma 38,9-49,3 kg) i z tego jestem zadowolona bo zakresy ruchu też mam podobno fajne i przykurczy za dużo nie ma więc jak trener określił w zasadzie od razu można wziąć się do pracy bez adaptacji za dużej

Wiek metaboliczny: 45 lat!!! (a mam raptem 30 to 150% masakra)

I wykupiłam opcję z 4 treningami personalnymi miesięcznie i opieką trenera i dietetyka i dostępem do kilku siłowni z sauną w tym basenu z aquaaerobikiem za 440 zł miesięcznie i minimum 4 miesiące bo 3 miesiące wypowiedzenia więc to już boli w miesięcznym budżecie. Bo aż 575 zł miesięcznie ale mam nadzieję i szczerze wierzę, że tym razem na poważnie podejdę do tematu.

Ostatnio zaczęłam czytać też porazke87 i to moja kolejna motywacja i szczerze jestem pod wrażeniem, że tak długo i dzielnie trzyma dietę i mam nadzieję, że mimo ostatnich utrudnień zdrowotnych jej się uda. Po cichu trzymam kciuki.

Przepraszam, że nie o wszystkich wspomniałam, ale wszystkie jesteście super i każdą z osobna podziwiam.

I tu chciałabym się przyznać, czytam Wasze pamiętniki (niektóre namiętnie codziennie) i przepraszam, że nie zostawiam śladu ale jakoś ciężko mi przełamać barierę interakcji bo to by oznaczało, że tu jestem i musiałabym się przyznać że ja nic nie robię i mi nie wychodzi ale naprawdę mocno Wam kibicuję i podziwiam i trzymam kciuki. Jesteście superwoman!

Dziękuję! Jestem pod wrażeniem, że ktoś tu zajrzał i dziękuję za wsparcie. Muszę przyznać, że w 2013 r. przez pół roku udało mi się schudnąć 15 kg a potem to już same klęski. Muszę przyznać, że chyba tym razem jestem wewnętrznie gotowa, żeby znowu schudnąć. I mogę się pochwalić - śniadanie do pracy naszykowane, zupka krem z pomidorów na obiad też i aquaaerobik zaliczony. Byłam pierwszy raz z karnetu nowego i wow! Chyba pierwszy raz czułam te słynne endorfiny po treningu :) zawsze po ćwiczeniach humor był ciut lepszy i chwilowy wzrost energii ale po aquaaerobiku mnie po prostu roznosi i wszystko jest w różowych barwach - polecam z całego serca choć chyba z trylion kalorii spaliłam i nie wiem jak jutro będę się ruszać. 

Pozdrawiam serdecznie

  • ewelka2013

    ewelka2013

    5 listopada 2019, 06:36

    Powodzenia dla mnie Kasia też jest motywacja❤️😁

  • porazka87

    porazka87

    3 listopada 2019, 15:08

    Ojej, dziękuję :) Kochana, tu większość zaczynała kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt razy! Pierwszy krok masz już za sobą, teraz to już z górki. Trzymam kciuki i kibicuję!

  • KatarzynaXXL

    KatarzynaXXL

    3 listopada 2019, 12:23

    Bardzo Ci dziękuję ❤️Ale ja też miewam zle i ciężkie dni... Nieraz proszę tu o pomoc i kopniecie mnie w tyłek. Pierwszy krok zrobiłaś brawo. Teraz czas na kolejny. Bardzo mocno trzymam kciuki😘Wymyslaj sobie łatwe i szybkie posiłki na instagramie jest pełno takich a naprawdę smaczne. Bo nie chodzi o to żeby się głodzić, ale żeby było smacznie. Buziaki! 😘

    • ewelka2013

      ewelka2013

      5 listopada 2019, 06:37

      Kochana każdy ma zly, gorszy dzień ale Ty jesteś Wielka❤️❤️❤️