Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
21 tydzień i czas leci


Dawno nie pisałam a myślałam o tym wiele razy. Nie mogę się ostatnio zmobilizować choć planów pełno.

Byłam półtora tygodnia na L4, przesadziłam z aktywnością i nagłym myciem okien po półtora roku i jeszcze nażarłam się ciepłego jabłecznika na 6-godzinnym wieczorno-nocnym spotkaniu i "odchorowałam". Zaczęłam puchnąć i ogólnie kiepsko się czułam. Ale po 2-3 dniach już było ok i poprzedni tydzień myślałam, że szału dostanę. Żeby nie siedzieć sama w domu pojechałam do męża (buduje rodzinny ośrodek w delegacji) ale psychicznie szału tam dostawałam. On i tak cały dzień w pracy a w TV od rana do nocy TVPInfo (ulubiony kanał teściów), rozmowy tylko o gotowaniu (nienawidzę gotować i nie jest to moja pasja) do tego mało miejsca i w ogóle nie wytrzymałam i w czwartek już spakowałam manatki i wróciłam do domu. W piątek zrobiłam wyniki z krwi przed wizytą u gina 6 kwietnia, na szczęście wszystko ok. 

Pogadałam z szefem, że nogi mi nie wytrzymują całego dnia i uzgodniłam, że jak chcę to mogę wrócić i pracować do 12-13. W końcu mam ryczałt, który cały czas polegał na tym, że w sezonie pracowałam dłużej a tylko w zimie 8 godzin to teraz dla odmiany będę ciut krócej (i tak pewnie z miesiąc, dwa do upałów, albo jeszcze krócej jak koronawirus całkiem się rozpanoszy).

A propos koronawirusa - wszyscy się dziwią, że chciałam wrócić. Ale rozmawiałam z mamą (jest lekarzem) i uzgodniłam, że jak psychicznie jest mi to potrzebne to mogę spróbować. Chłopaki na budowie są z Legnicy, tam odpukać był tylko jeden przypadek ze dwa tygodnie temu i dzisiaj się pojawił drugi - ale to neurochirurg dojeżdżający z Wrocławia więc od nich raczej się nie zarażę. Poza tym dojeżdżam swoim samochodem, nie witamy się i cały dzień jesteśmy na świeżym powietrzu, gdzie dystans trzymam, nawet wcześniej rzadko się zdarzało, że musiałam być blisko nich. Tyle tylko żeby mnie słyszeli (a z tym ciężko bo po 5 latach na budowie nadal cicho mówię :D ). Mam płyn do dezynfekcji w samochodzie i zawsze jak wchodzę to pryskam. 

Ale psychicznie towarzystwo ludzi dobrze mi robi, nie świruję jak to będzie. I spacer mam w miarę bezpiecznym miejscu, bo na budowie nikogo poza nami nie ma jak w parkach i na ulicach i spróbuję.

Póltora tygodnia nie ćwiczyłam i czuję się źle jeśli chodzi o mobilność. Zaczynam zauważać, że jednak ćwiczenia mi służyły. Zaczynam mieć problem przy wstawaniu. Dzisiaj poćwiczyłam ale spokojnie, zrobiłam połowę treningu ale czułam dużą różnicę. Zaczynam od dwóch tygodni też mocno rosnąć. Tak z dnia na dzień mnie "wypycha". 

Najpierw się martwiłam, że połowa ciąży a prawie nie widać a teraz się martwię, że nagle za dużo tyję. Aplikacja na mnie krzyczy, że 2 kg za dużo. Mama też mi mówi żebym spróbowała powstrzymać jedzenie słodyczy (moja słabość). Wiem, że teraz nie ma się czym martwić ale jak to będzie w tym tempie rosnąć to może się zrobić nieciekawie. W sumie 7 kg przytyłam, przy czym ostatnie 3-4 kg w ciągu miesiąca.

Trochę bez ładu i składu ten wpis ale sama jestem ostatnio jakoś bez ładu i składu. Energia mi spadła po pracy, stresuję się trochę sytuacją z koronawirusem i chyba mój organizm tak reaguje że nie mogę się skupić na niczym i jakaś taka jestem nijaka.

A oto ja:

A i jeszcze martwię się, że nie czuję ruchów maluszka. 

Niby wiem, że w pierwszej ciąży czuje się je później, że przy większej masie czuje się je później, że przy łożysku na przedniej ścianie czuje się je później i staram się nie martwić ale spędza mi to sen z powiek kiedy w końcu poczuję. A z drugiej strony nie wiem czego się spodziewać, jak te pierwsze ruchy się czuje, czego oczekiwać.

Kończę ten długi i przynudny wpis.

Dużo zdrowia dla wszystkich! I oby to się w końcu i szybko skończyło!!!

  • KatarzynaXXL

    KatarzynaXXL

    1 kwietnia 2020, 22:32

    No nie wiem czy to taki dobry pomysł z tą pracą, tym bardziej w ciąży... Ja czuję ruchy już długo dosyć, a teraz już coraz mocniejsze. Jutro zaczynam 21 tydz :) Ja tam się nie przejmuje, jem na co mam ochotę, na dietę przyjdzie czas po porodzie :) Trzymaj się i dużo zdrówka 😊

    • izabela.kostecka

      izabela.kostecka

      2 kwietnia 2020, 07:16

      Pani Kasiu, czytałam Panią kiedyś z wielką sympatią 🙂 bardzo się cieszę że się udało z Maluszkiem🙂 byłabym wdzięczna za akceptację zaproszenia, wysyłałam kilka razy 🙂

    • KatarzynaXXL

      KatarzynaXXL

      2 kwietnia 2020, 12:02

      Bardzo mi miło, ale nie mam żadnego zaproszenia. Ja zaprosić nie moge(nie wiem dlaczego) więc proszę wysłać jeszcze raz. :)