Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
31 dzień czyli kończymy dzisiaj pierwszy miesiąc
:)


Jak w tytule Antoś kończy dzisiaj pierwszy miesiąc a mi mija pierwszy miesiąc w nowej roli...

Sama nie wiem kiedy to minęło. Ciągle mi się wydaje, że to koniec sierpnia a to już 18 wrzesień. Czas mi mija strasznie szybko, dzień za dniem nie wiem kiedy mijają.

Antek ciągle się zmienia i jego charakterek i rytm też. Mam jednak cichą nadzieję, że zmierzamy do jakiejś stabilizacji. Ostatnio miał tydzień pod hasłem od północy do południa czasem czternastej jest dzień i trzeba nosić, karmić, zajmować się a później miał noc i większość przesypiał... przyznaję, noce zarwane były wykańczające. Od dwóch-trzech dni jest lepiej, chodzi spać koło 22 i budzi się koło 5-6 a w nocy mamy dwie-trzy pobudki na jedzenie ale to już jest mega ulga i nie chodzę jak wamp.

Od poniedziałku mieliśmy intensywny tydzień. W niedzielę wieczorem pojechaliśmy do Legnicy do babci i pożegnaliśmy się na 3 dni z tatą. W poniedziałek kontrola bioderek - wszystko ok na szczęście ale ortopeda mówił, że on sugeruje jeszcze wizytę za 8 tygodni - powinno być wszystko ok ale on ma w zwyczaju dwa razy sprawdzać bo mówi, że bardzo rzadko ale czasem zdarza się że coś wychodzi później niż po 4 tygodniach. Byłam z mamą ale już sama prowadziłam samochód jak mały był z tyłu z babcią i później cały dzień sami bo mama poszła do pracy do wieczora. 

Wtorek był szalony. Do 9 musiałam zdążyć do przychodni żeby krew pobrać (pocę się strasznie i brak mi sił i wszyscy bali się, że anemia mi się utrzymuje - po porodzie hemoglobinę miałam 9 a chciałam przestać jeść żelazo bo strasznie mnie zapychało - przyznaję i tak jadłam 1/6 dawki dziennej) - wyniki na szczęście super. Ale moja mama wyszła na 7 do pracy więc zdążyć z małym rano się wykąpać i ogarnąć na godzinę to było wyzwanie i jeszcze sama jechałam :) wracając z przychodni zajechałam do biura donieść dokumenty (ostatnio z wrażenia zapomniałam wziąć). Potem na 15 minut do domku i na 11.15 na patronaż z małym do lekarza - na szczęście wszystko ok a mały waży już 4400 g :) Rośnie ten słodki ciężarek jak na drożdżach. Potem znowu na chwilę do domu i potem byłam umówiona z fachowcami od kuchni (na mieszkaniu, które szykujemy dla ciotki) po spotkaniu poszłam na mini spacer z koleżanką, która mieszka obok tego mieszkania a ma małą córeczkę (8 miesięcy skończyła) i już od ciąży jest dla mnie mega wsparciem i mogę z nią pogadać o wszystkim. Wstąpiłyśmy do niej na chwilę, przy okazji nauczyłam się jak po pochylniach na schodach wjeżdżać wózkiem bo pod przychodnią miałam problem. I wróciliśmy do domu dopiero o 16. Przyznaję padałam trochę z sił bo wózek lub nosidełko po schodach na 1 piętro kilka razy mnie wykończyło.

W środę rano pojechałam na myjkę ręczną z samochodem a w tym czasie zrobiliśmy dwugodzinny spacer i później wizyta położnej i wieczorem wróciliśmy do domu do Wrocławia. 

Wczoraj był fajny dzień. Mały był w ciągu dnia w miarę aktywny ale mało płakał i trochę udało mi się w domu zrobić. Dzisiaj gorzej ale też w miarę. 

Udaje mi się robić 8000 kroków, zwykle nawet 10 000 ostatnimi dniami choć raz się nie udało ale średnia od dwóch tygodni  to prawie 9 000 kroków dziennie więc jeszcze z tydzień poczekam i zmienię cel na 9 000 kroków dziennie a później znowu zwiększymy. Staram się też robić treningi króciutkie (10-15 minut) z treningu dla mam (typu oddychanie czy aktywacja dna miednicy).

Staram się jeść zdrowo ale najgorzej z porami tu Antek rządzi.

Waga stoi choć chyba nieśmiało w końcu 300 gram spadło ale jeszcze tego nie wpisywałam.

Dziwne jest to, że mimo iż teraz ważę dużo, 8 kg więcej niż zachodziłam w ciążę to jakoś waga przestała mi przeszkadzać. Może jeszcze siebie nie akceptuję ale bałam się że będę gorzej wyglądać i trochę już odpuściłam życie wagą (choć nadal ważę się codziennie). Nie skupiam się na tym że jestem gruba i dużo ważę. Chcę schudnąć ale bardziej wrócić do formy i jakoś nie jest to już najważniejsze.

Kończę bo mały znowu nie daje się uspokoić...

  • Janzja

    Janzja

    19 września 2020, 19:20

    Super, że masz taką koleżankę blisko i wszystko dobrze się układa :).

    • kasia.89

      kasia.89

      20 września 2020, 10:24

      Na co dzień mamy 70 km ale czasami uda się spotkać no i jak jestem na spacerku na mały śpi to gadamy przez telefon - odkryłam uroki słuchawki :)

  • Kasia3044

    Kasia3044

    18 września 2020, 21:19

    Super że Ci się zmieniło podejście, super to opisałaś😁 teraz pomału do celu😍

  • Agnusia93

    Agnusia93

    18 września 2020, 19:41

    Trzymam kciuki, że Antoś ureguluje sobie pory dnia i nocy:) My na bioderkach też byliśmy jak Wojtuś miał jakieś 3 tygodnie i mamy się pojawić za jakiś czas na wszelki wypadek:) 4400g to mega duży chłopak! Wojtek wczoraj ważył 4700 a przecież my we wtorek będziemy mieć już 8 tygodni!

    • kasia.89

      kasia.89

      18 września 2020, 21:11

      Właśnie aż się boję że tak szybko ten ciężarek rośnie bo moje mięśnie nie nadążają :) ale podobno z czasem trochę wolniej ten ciężar przyrasta

  • KatarzynaXXL

    KatarzynaXXL

    18 września 2020, 19:27

    Cieszę się, że malutki zdrowy i rośnie jak na drożdżach :) Po dzieciach właśnie widać jak ten czas leci, nim się obejrzysz a tu już roczek będzie miał :) Całusy 😘❤️💙👣

    • kasia.89

      kasia.89

      18 września 2020, 21:10

      Dziękuję :) a czas faktycznie leci jak szalony