Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 23


Witam :)

Dni mijają strasznie szybko a z drugiej strony czasami się dłużą :)

Powoli chyba zaczynam się przyzwyczajać do nowej sytuacji choć jeszcze bardzo ciężko mi zaakceptować fakt, że nie jestem w stanie niczego zaplanować. Mam całą listę rzeczy, które powinnam i chcę ogarnąć i nie są to czasochłonne zajęcia ale ciężko wygospodarować czas. Czasem robię się mega głodna a tu akurat nie ma jak bo mały wtedy rączkowiec, wstawiam pranie zaczynam wieszać a tu nie można bo mały akurat się obudził i krzyczy tak że nie wiem jak go uspokoić i to jest ciężkie dla mnie żeby nauczyć się że teraz to nie ja decyduję o tym co robię w danej chwili.

Aż boję się to napisać ale wydaje mi się, że mały trochę zaczyna łapać rytm dnia i nocy i ciut ciut spokojniejszy się robi. Choć ze dwa dni temu miał takie popołudnie, że od 15 był obudzony i niespokojny pod tym względem że cyś co godzinę a od 18 płakał i prawie cały czas z małymi przerwami ale już był nieodkładalny. Nawet mąż już zwątpił i u niego na rączkach też się nie uspokajał za bardzo (a zwykle miał to szczęście że prawie od razu) ale jakoś po kąpieli udało się go uśpić koło 22 i spał aż do 3.30 :) nigdy tak długo nie spał. Późniejsze dni były w miarę ok. Martwiło mnie że kupki nie robił od nocy z czwartku na piątek (choć bączki szły jak szalone i nie prężył się ani nie wydawało się że coś mu przeszkadza) i po rozmowach z neonatologami z mamą stwierdziłyśmy, że trzeba spróbować podać mu czopek. Próbowałam sama w ciągu dnia ale wydygałam jak mały zaczął płakać i strach mnie obleciał, że krzywdę mu zrobię i o 20 mama po pracy przyjechała i mu podała (też się stresowała bo to jedyny wnuczek ale lekarz jednak ma większą pewność, że krzywdy nie robi) i w końcu po 2 godzinkach kupka była. Swoją drogą nigdy nie rozumiałam jak matki mogą tyle czasu poświęcać kupkom dzieci a tu sama o tym rozmawiałam z innymi i nawet piszę tu, jejku świat staje na głowie. A co do rytmu dnia, wydawało mi się że mały budzi się koło 6 i tak do 9 jest czujny, nosimy się itp. i potem łapie drzemkę tak na 2 godzinki, że udaje mi się wykąpać i czasami zjeść a tu dzisiaj nie :) wykąpać się udało i wstawić pranie ale drzemka była może pół godzinna i ze śniadaniem mama musiała poczekać. Teraz chyba (mamy 11) udało się małemu zapaść w sen mocniejszy choć nie chcę zapeszać bo już parę razy się łudziłam a tu po 5-10 minutach pobudka z marudzeniem i rączki.

Korzystam z pogody póki można, spacerujemy codziennie, między 12 a 14 jakoś staram się wychodzić i na minimum godzinkę szybkim w miarę tempem chodzę. Obrałam sobie cel, że na samym spacerze ma być minimum 5 000 kroków a w ciągu dnia zmieniam na 7 500 (wczoraj udało się 10 000 a przedwczoraj 9 000) więc myślę, że do końca połogu (jestem w połowie zakładając 6 tygodni mimo cesarki) ustawię sobie cel na 10 000 kroków dziennie.

Najgorzej mi idzie z jedzeniem. Regularność i brak czasu na przygotowanie. Nawet nie chodzi o to, żeby chudnąć ale są momenty w ciągu dnia, że już jestem mega głodna i zaczyna mnie głowa boleć i wtedy sobie zdaję sprawę, że za długa przerwa była a akurat nie mam jak zjeść (o przygotowaniu można zapomnieć). A potem jak już mogę wcinam za dużo na raz. 

Waga póki co stoi na 88,0 kg.

Ale udało mi się wczoraj cokolwiek zrobić, tzn. popłacić rachunki i trochę zacząć ogarniać rzeczy małego żeby już mieć wszystko co trzeba pod ręką bez zbędnych rzeczy i poukładane w miarę. Najgorzej, że tylko jego "szafa" ciągle na łóżku i nie przejrzałam jeszcze rzeczy a z części wyrasta i jestem niemal pewna że zanim to ogarnę to z części wyrośnie zanim zdążę je odkryć. Dzisiaj ubrałam jednego pajacyka, który w szpitalu był lekko za duży i coś czuję że chyba ostatni raz ma go na sobie bo na długość jakiś taki naciągnięty już jest :) A ubranek mega dużo ma (głównie teściowa zaszalała choć inni w darach też przynieśli), pocieszam się że sporo jest na ciut większy rozmiar bo mówiłam wszystkim że trochę ubranek mam to może jeszcze zdążę je wykorzystać jak już je ułożę. Tylko miejsca w szafie na razie na nie nie mam :(

  • CzarnaOwieczka85

    CzarnaOwieczka85

    12 września 2020, 12:59

    Nie mam dzieci ale z tego co widze i słyszę zmieniają świat o 360 stopni, 😂😂😂

  • Agnusia93

    Agnusia93

    11 września 2020, 21:43

    Tak czasem włąsnie bywa. Ja dzisiaj miałąm taki dzień. Teraz młody śpi, ale coś niespokojny ma ten sen od raa i co chwila się budzi płaczem bez powodu. Nie wiem czy to skok rozwojowy i przejdzie za 2 dni czy może zaczynają się kolki... Czas pokaże.

  • bali12

    bali12

    10 września 2020, 12:21

    Pamiętam jak dzień przed Wigilą postanowiłam cały dzień poświęcić na sprzątanie, coś upiec, pomoc starszakom z choinką i ozdabianiem domu. Jednak najmniejszy mial inny plan i cały dzień spędził na moich rękach, nie dał się odłożyć. Ależ byłam sfrustrowana

    • kasia.89

      kasia.89

      10 września 2020, 14:58

      Kiedyś pewnie się oswoję z tym, wszyscy mówią żeby nie planować ale ciężko tak z dnia na dzień się przestawić na inny sposób funkcjonowania