Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 111


Jejku jak ten czas leci...

Znowu długo mnie nie było, codziennie zaglądałam co tam u Was ale przyznam, że nie zawsze miałam siły żeby choć ślad zostawić - starałam się ale nie zawsze byłam psychicznie w dobrym stanie. 

Ostatnio miałam trochę gorszy czas, zaczęłam łapać chandrę i deprechę i jakoś sił mi brakowało. Do tego trochę stresów z małym i jakoś mnie to rozwaliło.

Mały ma od 12 listopada wysypkę na skórze a w zasadzie bardziej plamy mu się zaczęły rozlewać i wygląda jakby był poparzony co najmniej ;( i coraz większą powierzchnię ciała mu to zaczyna zajmować i już nie mam pomysłu po czym ale nasila się po kąpieli (zmieniłam już wszystko, ostatnio nawet w krochmalu się próbowaliśmy kąpać) i jak się zdenerwuje a najgorzej że całe rączki ma w tym i pół klatki i plecki i tył głowy i małe plamy na nóżkach ;/ próbuję teraz od nowa podstawowe alergeny bo jedna doktórka powiedziała, że skoro na początku miał inną to mogło być co innego a na przykład na mleko czasem może wychodzić dopiero w 4 miesiącu alergia i to że wtedy wykluczyłam i wróciłam i nic nie było to może akurat tak czas się zgrał. A ostatnio w czwartek jak byliśmy w przychodni i u neonatologa i u dermatologa to nikt nie miał pomysłu, że dziwnie to wygląda i że duże i ogólnie nie mieli pomysłu. Jedna mówi, że raczej kosmetyki druga że kosmetyki na pewno nie szukać w jedzeniu. Jedna mówi podawać probiotyki druga że nie bo za długo już brał (do 12 tygodnia). Jedna mówi że maść ze sterydami nie bo za duża powierzchnia ciała a druga zapisała. I ogólnie po tym czwartku byłam taka skołowana że szok.

Poza tym nadal mi się odgina i już rehabilitantka też mówi, że jest bardzo oporny, byliśmy w środę u neurologa ale na szczęście mówi, że neurologicznie jest wszystko ok. A odgięciowy jest bardzo ale mówi, że po prostu trzeba to dalej rehabilitować i go pilnować i nosić odpowiednio i tą głowę trochę blokować żeby nie mógł tak szaleć do tyłu. Ale spędza mi to trochę sen z powiek.

I ostatni problem to kupka a w zasadzie jej brak. Pytałam już tylu lekarzy, że nie zliczę i wszyscy że do 10-14 dni to norma. Ale u niego nawet po takim czasie dopiero czopek albo inny impuls jest w stanie wywołać kupkę. I w piątek umówiłam go do poradni gastroenterologicznej we Wrocławiu i oczywiście na wejściu też że to norma że może robić tak rzadko. Ale zrobili usg (oczywiście inny lekarz zanim usiadł to na wejściu też że to normalne że 10 dzień nie robi kupki) i wyszły zalegania duże wszędzie tylko nie na samym końcu. I że to pewnie choroba Hirschprunga i dali skierowanie do chirurga na konsultacje na pilne i że do 7 dni powinna być wizyta. No to pytam co mam do tego czasu robić i babka no faktycznie zapełniony tak go nie wypuścimy i wylądowaliśmy w szpitalu na cały weekend. Długo by pisać, najpierw izolatka bo wynik na covid potem oddział, zrobili wlewkę z soli nic nie dało, na drugi dzień dopiero coś innego ale to sobota to nie sprawdzali jak się przeczyścił, w niedzielę zrobili usg i usłyszałam że jednak nic mu nie jest i wygląda jak zdrowe dziecko ale nie było tego który nas przyjął i dopiero w poniedziałek nas wypuścili. Byłam jak wrak. Dzisiaj po tygodniu po znajomościach udało się skonsultować z tym chirurgiem i on mówi, że na Hirschprunga zupełnie mu to nie wygląda i że to nie to ale na wszelki wypadek za 4 tygodnie jeszcze mam przyjść do kontroli bo jedyne pewne wykluczenie to biopsja to już inwazyjne mocno badanie. Więc się trochę uspokoiłam.

Ale wyszłam jak wrak po szpitalu, jeszcze trochę na męża się wkurzyłam bo sajgon w domu większy jak był, zlew pełny naczyń, pranie dopiero dzisiaj skończyłam (bo nie miałam gdzie wieszać) suchy chleb i nic więcej a on pojechał dalej do pracy i takie miałam powitanie. A szpital i pobyt tam z maluszkiem to dramat (np. do wanienki wody nalewałam głębokim talerzem bo inaczej nie miałam jak napełnić jej). Aż 2 kg zleciałam, normalnie bym się cieszyła ale wolałabym być 10 kg na plusie ale żeby mały był zdrowy i takie pobyty nas omijały. Potem ta środa i czwartek i byłam wrakiem, dopiero w czwartek jak sobie poprzeglądałam zdjęcia małego i poryczałam to trochę się uspokoiłam. Ogólnie dopiero zaczynam wracać do żywych ale psychicznie siadłam i jakoś ciężko mi się pozbierać.

  • CzarnaOwieczka85

    CzarnaOwieczka85

    1 stycznia 2021, 12:38

    Szczęśliwego Nowego Roku 😘😘😘

  • psychodietetyczni.pl

    psychodietetyczni.pl

    22 grudnia 2020, 22:43

    Kochana ! Gdzie ma ta wysyłkę? Czy nie ma moze celiakii??

  • Agnusia93

    Agnusia93

    15 grudnia 2020, 08:56

    A to może odstaw w jedzeniu wszystko co może go uczulać i zmień też od razu kosmetyki? Byleby coś zadziałało a potem etapowo by się szukało co jeśli by zadziałało. Dramat... Niestety takich mamy lekarzy. Pediatra mojego Wojtka też jest jakaś dziwna i niestety wiele rzeczy olewam... Nawet mąż zwrócił uwagę że ona wszyyskim zaleca to samo nie ważne czy są objawy np skazy białkowej czy nie. Jak będzie coś się poważnego dziski to wiem że będę musiała iść prywatnie do innego lekarza zapewne...

  • niunius100

    niunius100

    15 grudnia 2020, 08:53

    Współczuje bo matka zawsze wszystko przeżywa bardziej,oby problemy zniknęły a Ty żebyś się uspokoiła.Trzymam kciuki za synka,żeby był zdrowy,buziaki

  • KiedysBedeMama

    KiedysBedeMama

    14 grudnia 2020, 21:28

    Bardzo,bardzo Ci współczuję 😔😔 chyba najgorszy stres jaki może być dla matki,to strach o zdrowie dziecka. Mam nadzieję,że wszystko się ułoży. Też się wkurzam na męża,bo czasami nie ogarnia,ale chyba jak większość facetów. Chyba tak jest,że jak kobieta zostanie mama,to robi i myśli 3 ×szybciej i faceci nie nadążają. Przynajmniej u nas tak jest zawsze to ja nie nadazalam za moim mężem,teraz on za mną 😂 dużo zdrówka dla maleństwa i siły dla Was,tule mocno 😘😘😘

  • KatarzynaXXL

    KatarzynaXXL

    14 grudnia 2020, 20:19

    Kurcze to naprawdę miałaś nerwy wcale się nie dziwię. Co do skóry nikt Ci nie mówił, że może być to atopowe zapalenie skóry? Mój syn jak był malutki miał właśnie takie plamy jak poparzenia kąpałam go w emolium+maść od lekarza ale kurcze nie pamiętam nazwy. Dzięki Bogu teraz spokój ale walczyliśmy kilka lat z tym dziadostwem, czasami nawet aż mu skóra pękała. Z tymi kupkami też dziwna sprawa. Życzę Wam dużo zdrówka i trzymaj się kochana mocno ściskam ❤️