Cześć Kochane!
Wczoraj nie napisałam nic, bo od rana do wieczora pracowałam - miałam dwa pilne zlecenia i musiałam je zrobić. Ale za to dzisiaj... Dzięki Waszemu wsparciu i wierze we mnie nie poddaje się i biję kilogramy, gdzie tylko popadnie. Dzisiaj poćwiczyłam dużo - jednak choroba potrafi pozbawić sił. W trakcie ćwiczeń miałam taki moment, że chciałam przerwać, bo nie dam rady, ale wzięłam się w garść i ćwiczyłam do końca. Powera dodawała mi też moja ulubiona muzyka, którą dzisiaj puściłam na cały regulator . Radość po skończonym treningu - nie do opisania . Dzisiaj obok siebie na biurku mam biszkopciki, ale sama ani okruszka nie jem, tylko daję mojej suczce - ona uwielbia jeść , ale energii też ma co nie miara. Dzisiaj o 15.00 dzwonię jeszcze do mojej pani doktor, mam nadzieję, że przyjmie mnie jutro, bo niestety leki nie działają. Może w końcu da taką dawkę, żeby pasowało, bo ostatnio choroba bardzo mnie męczy. Wieczorem chyba zajmę się planowaniem naszego ogrodu. Próbowałam dzisiaj zamówić nasiona, ale po raz któryś z kolei po dodaniu dużej ilości nasionek do koszyka wszystkie zniknęły i musiałam po raz n-ty szukać od nowa . Na razie więc tylko rozplanuję układ.
Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie
Buziaczki