Jupi jaj jej!!!! Zaczęła powolutku waga spadać po moich sobotnich obrzarstwach!!!!!! Wczoraj nie podjadałam - ale i nie ćwiczyłam. OOoooo zmoro, kiedy ja w końcu wskoczę na orbitreka. Kupiłam go jakieś 2 miesiące temu ... na początku apała, a teraz stoi. Mąż już mnie podpuszza żeby go sprzedać, a ja cały czas, że od jutra będę ćwiczyć ... I to już tak trwa, a wszystko przez to moje zasypianie z córcią. Ehhhhh Dzietki się trzymam. Jakoś ostatnio mam niechęć do jedzenia, ale lem bo wiem że trzeba żeby jojo nie było. Jeszcze tydzień i będzie miesiąc jak jestem na Dukanie - ciekawe ile schudnę. Pewnie do 79 (o którym marzę) to napewno nie zejdę ale może 82?? To jest realne, jak nie będzie wpadek.
zarowka77
27 stycznia 2010, 10:45bo zardzewieje, inni marza o jakim orbitreku;) ja mam tylko rower;) a i tak duzo miejsca zajmuje, wiec MUSZE jezdzic, jak juz jest;))) twister sobie spraw;)
maciejowa44
27 stycznia 2010, 09:09Dzięki za wpisik. Galaretki zrobiłam sobie z herbatki cytrynowej ze słodzikiem. Podzieliłam ją na 4 części i każdą zabarwiłam spożywczymi barwnikami do jaj. Pozdrawiam :)