Nie zniknęłam! Nie miałam dostępu do mejla i do neta w ogóle!
W każdym bądź razie jestem i nie grzeszyłam za bardzo w ostatnim tygodniu:)
Prawda jest taka, że nie miałam jak grzeszyć;)
W poniedziałek i wtorek prowadziłam szkolenie i chyba nigdy nie byłam tak zestresowana.
Jadłam wafle ryżowe w niedzielę, a potem dopiero w poniedziałek obiad: naparstek zupy i łosoś z ryżem (obiad hotelowy oczywiście - ja tak nie gotuję ;)
Generalnie stres był tak wielki, że dostałam niezamierzony okres oraz opryszczkę na ustach. Spałam jakieś 4 godziny z ndz na pon. Istna masakra! Jak można tak nie panować nad stresem i zdenerwowaniem. To zdecydowanie jest coś czego powinnam się nauczyć.
W zeszłym tygodniu spędziłam, hmmm..ponad 30 godz w pociągach. Ciekawa jestem ile by to było, jeżeli tory byłby w lepszym stanie....
Nie ćwiczę bo nie mam kiedy, ale dużo chodzę :) nie mogę się już doczekać kolejnej przeprowadzki i mojego - tylko mojego pokoju- a nie jakiegoś podnajmowanego u kuzyna:)
Zaraz sobie poczytam co u Was:)
pozdro!
anamy
6 września 2011, 10:39Moja Droga, anamy nie zdradza, no chyba, że mąż mnie zdradzi to mu wybaczę dopiero wtedy gdy sobie odbije i to dwa razy ;)) Czasami brak mi tej prędkości życia jaka jest twoim udziałem :)
Riava
5 września 2011, 13:20Nie wiem, czy to taki dobry pomysł chyba że chcesz aby tyłek Ci rozsadziło od pierdu:D Cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że będziesz wpadać tutaj częściej:)