Słuchajcie,
Niech mnie ktoś pocieszy:) wczoraj cały dzień był taki, że tylko się pociąć i miałam nadzieję, że w domu spokojnie sobie jakis filmik oglądnę, ale nie było mi to dane...
Po wejściu zauważyłam jak zwykle to, co zwykle - syf w kuchni zostawiony
przez
współlokatorów.
Boszeee jak się cieszę, że się za 2 tyg wyprowadzam. (kto zliczy, który to raz w tym roku?? ;) ufunduje nagrodę :])
Ale jeszcze jakiś nowy zapach mnie przywitał, wcześniej nie wyczuwalny. I
mokry dywan, i jakiś odgłos kapania.
Spółdzielnia wpuszcza od wczoraj wodę do kaloryferów.
Zalało mi pół pokoju, mokry jest dywan, parkiet, przeróżne moje pudełka i pudełeczka, przedłużacze, kable stoją w wodzie (już je wyciągnęłam)jakiś materac pod łóżkiem.
Już zadzwoniłam do spółdzielni, panowie byli, naprawili, spuścili pół
wiadra wody i se poszli. A na odchodnym powiedzieli, żebym się zajęła tym dywanem bo będę miała grzybka (cytat dosłowny z pana Miecia).
Ale wiecie, first things first , czyli poszłam sobie do Biedry i zakupiłam loda i czipsy. Wiem , nie powinnam, ale inaczej chyba bym zaczęła wrzeszczeć - a mi jednak nie wypada - to jednak Rzeszóffek a nie wieś jakaś;))
Po opędzlowaniu czipsów i loda, nastepna ważną rzeczą która zrobiłam było pójście spać. Tak poszłam spać w tym mokrym syfie.
Dzisiaj od rana natomiast zajmuje się suszeniem dywanu i parkietu - suszarką. A i *uj, że tak powiem, że suszę go suszarką. Nie mój dywan a właściciel mieszkania nic się nie zainteresował. Niech mu w razie czego grzybek wyrośnie, jeżeli suszenie nie zadziała. Absolutnie nie zamierzam się tym zajmować.
Dietowanie dzisiaj prawie, że wręcz idealnie - nie miałam czasu jeść gdyż suszenie dywanu jest bardzo absorbujące.
Dopiero przed chwilą zjadłam śledzika z bułką. Absolutnie nie dietetycznie:/
Miałam jeszcze coś napisać , ale zapomniałam.
Dywan śmierdzi. Mam nadzieję, że to jakaś oznaka tego, że jednak schnie....
Mokre buziaki kochane Lachony:*
Riava
8 września 2011, 08:30nie ma to jak mieszkać w KRAKOWie:DDD albo i pod:))) Wyprowadzaj sie jak najszybciej, spuść wode jeszcze współlokatorom na do widzenia tak, aby i ich zalało a potem spierniczaj...jak najdalej:)
Cailina
7 września 2011, 22:19sie wyprowadzasz;-)