Wczoraj poległam z moją dietą na grillu. Dzisiaj wróciłam na właściwe tory i jestem grzeczna, jeśli chodzi o ilość spożywanych kalorii. Nie odczuwam wyrzutów sumienia, z powodu wczorajszego dnia. Wiele osób stosujących diety ma tzw. "cheating day", kiedy pozwalają sobie na odmawiane przysmaki (oczywiście w rozsądnych ilościach). Co o tym sądzicie?
czarnaOwca2014
16 sierpnia 2015, 13:32Ja właściwie nie wiem co o tym myśleć. Też się zastanawiałam ost czy jeden wyskok coś zmieni? Za bardzo się boje ze raz sprobuje i polegne. Wole zeby moje kubki smakowe odzwyczaily sie od takich smakow :/ Chodz za nimi troche tesknie.
Mevee
16 sierpnia 2015, 02:22trzeba się pilnować, żeby przez takie "wybryki" nie spuścić z tonu, ale z drugiej strony - uparcie wierzę, że kluczowe jest przestawienie nawyków żywieniowych, a nie uprawienie męczeństwa do końca życia i odmawianie sobie wszystkiego :D
karaluszyca
15 sierpnia 2015, 22:17Właśnie tak się dziś nad tym zastanawiam. Między innymi też nad tym, czy nie zrobię sobie w ten sposób krzywdy, bo zacznę smakołyki traktować jako nagrodę, czekać na nie, myśleć o tym dniu. Z drugiej strony, lepiej wyznaczyć jeden dzień niż borykać się z napadami wilczego głodu.