Nie wytrzymałam i zważyłam się. Waga pokazała 67,5 kg. Przesunęłam ją metr dalej (ta sama podłoga, panele) i pokazała 69 kg. Jak to interpretować? Niby miała być taka precyzyjna, pokazywać z dokładnością do 0,1 kg a tymczasem ona pokazuje co chce. Którą wagę przyjmować za prawdziwą? Zważyłam się potem jeszcze kilka razy, tańcząc z wagą po całym pokoju i pokazywała zazwyczaj 67,5/67,6 kg. No ale 69 też się trafiało. Da się taką wagę jakoś ustawić? No bo jednak prawie 2 kg robi dużą różnicę...
A poza tym męczą mnie zakwasy. Ostatnio napisałam, że idę biegać... no i poszłam. Wprawdzie nie z lubym, bo luby wymówił się oglądaniem meczu i nie na błonia a na pobliskie uliczki, ale dałam sobie wycisk. W zasadzie jestem z siebie całkiem zadowolona. Kiedy rok temu zaczynałam przygodę z bieganiem na początku byłam w stanie wytrzymać max. 5 no może 10 minut. Mialam problem z oddychaniem, za szybko rozpoczynałam bieg i trochę mi zajęło zanim mogłam biec bez przerwy przez pół godziny. Teraz wytrzymalam 20 minut spokojnego truchtu. Chyba to zasługa codziennej jazdy na rowerku :D No ale coś za coś. Kolejnego dnia miałam takie zakwasy, że ledwo wstałam z łóżka. W dodatku aby dotrzeć do pracy musiałam iść prężnie pół godziny w tenisówkach, bo odjechał mi autobus a kolejny był za niespełna godzinę. Nadal mam zakwasy, ale już mniejsze. Wczoraj już dałam radę wdrapać się na rowerek stacjonarny i spokojnie pojeździć przez godzinę na 2 i 3 obciążeniu. Dzisiaj w planach mam kolejne bieganie i rowerek.
Na śniadanie zjadłam serek wiejski z sałatą i pomidorem, na obiad kaszę gryczaną z kurczakiem i pieczarkami. Znośne.
Wypiłam dwie kawy z cukrem :( możecie mnie łajać do woli.
PoProstu-Karolina
5 kwietnia 2014, 15:45Z moją wagą było tak samo... :(
WielkaPanda
5 kwietnia 2014, 15:41Kiedy kupiłam sobie nową wagę też tak miałam. Oddałam ją i wzięłam kolejną. Ta już jest precyzyjna. Trzeba dobrze trafić.