Wracam. Po 4 miesiącach braku ćwiczeń i wielkiego żarcia :( Nawet nie wiem, ile ważę i jakie mam wymiary... W każdym razie przytyłam - widzę to po ubraniach, w lustrze. Na wagę nie wchodziłam - ze strachu. Panicznie się boję zobaczyć "7" z przodu... Ostatnio oglądałam zdjęcia z rodzinnej imprezy (świeża sprawa). Moje uda zajmowały pół kadru :( I co teraz?
Oczywiście wielka motywacja.Od wczoraj jeżdżę na rowerku, staram się nie żreć. Wiem, że powinnam się zważyć i zmienić pasek... ale na razie psychicznie nie podołam. Aha. I zapomniałam o najważniejszym - we wtorek jadę nad polskie morze. Przecież ja się nie rozbiorę bo umrę ze wstydu. Straszny baleron się ze mnie zrobił przez ten okres vitaliowego niebytu :)
nowaja2014
13 sierpnia 2014, 17:57Na pewno nie jest tak źle :) Powodzenia i wspaniałego pobytu nad morzem :)