Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
8. Pomalutku, ale w dobra stronę.


Wpis zrobiony 8 lutego, pewnie chciałam coś dopisać, ale mi nie wyszło. Wrzucam dziś.

Ostatnie półtora tygodnia było jak mgnienie oka. Pierwszy tydzień lutego już za mną. Na wadze lekki spadek. Wiem, że mogło być lepiej, ale cieszę się, że pomału do przodu. 

Podjęliśmy w pracy temat wykupienia programu multisport, fitprofit itp. Pomysł, inicjatywa wyszła od kilku osób, które deklarowały, że są bardzo zainteresowane. Oczywiście jak przyszło co do czego... jajco!

Ponieważ sprawa miała być zdecydowana na dniach wstrzymałam się z zakupem karnetu na siłownię. Widzę jednak, że jak często to bywa, deklaracje o chęci ćwiczeń zostają w kategoriach bruku w piekle. 

Wybrałam więc karnet w konkretnej siłowni. Na wstępie kupię 8 wejść. Jeśli się okaże, że za mało i szybko się skończy to przerzucę się na 12. Trzy razy w tygodniu to jest dla mnie max. Jutro zumba. Nigdy jeszcze nie byłam na zumbie, ale wiem, że jest bardzo lubiana i popularna, ja uwielbiam tańczyć, więc powinno być dobrze. :) W domu rowerek niestety szedł w ruch sporadycznie, a o jakimś innym zestawie ćwiczeń nie ma rozmowy. Na tym polu totalna porażka. ;(

Łatwiej przychodzi mi pilnowanie jadłospisu. Zwłaszcza gdy się przygotuję. Choć bez potknięć się nie obeszło. 

Mój cel na najbliższe 3 tygodnie to na koniec lutego zobaczyć 8 z przodu. 4,2kg do pokonania! Dam radę!!! Muszę