Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
35 dzień diety - jestem do nieczego?


Cześć dziewczyny! Nie pisałam przez dłuższy czas, bo zwyczajnie nie było o czym. Diety trzymałam się w kratkę - raz wzorowy,aktywny dzień, raz pełen objadania bo tutaj wpadł lód, tutaj byle jaki obiad późnym wieczorem. A na dodatek nie miałam jak się zważyć i żyłam w przekonaniu, że przecież tyle dni bez zważenia - to na pewno schudłam nie wiadomo ile. Głupia ja! Wczoraj pierwszy dzień mogłam wejść na wagę i się po prostu załamałam. Owszem, był minimalny spadek, bo 0,5 kg mniej niż ostatnio, ale owe "ostatnio" było 3 tygodnie temu! :( 

Wiem,że sama jestem sobie winna. Faktycznie przez zaliczenia na uczelni i zbliżającą się sesję, uczelnia była moim priorytetem - nie miałam czasu na ćwiczenia, ani przygotowywanie zdrowych, ambitnych posiłków. Dodatkowo pracowałam wieczorami i wracałam do domu późną nocą, głodna i zmęczona. Ale nie ma co się usprawiedliwiać - mogłam to po prostu lepiej rozplanowaći jakoś dałoby radę wszystko pogodzić. Tyle że ja ciągle odkładałam to na bok, myśląc że i tak zabieganie i stresy pozwolą mi na zrzucenie trochę wagi. Ale wiecie co? Owszem, pewnie i bym zrzuciła niemało, ale na równi stało "zajadanie" stresów i uzupełnianie głodu o nieodpowiednich porach :(


Dalej trwa sesja i dalej ciśnie mnie praca, a więc postanowiłam sobie chociaż jedno: WODA. Nie to, żebym piła jej jakoś bardzo mało, ale do tej pory raczej nie więcej niż 1 litr dziennie. Teraz, skoro mam niewiele czasu, będę starała się chociaż stale nawadniać. Podobno czasami mylimy głód ze zwyczajnym pragnieniem, może i u mnie występuje coś takiego? Oczywiście będę jadała regularnie i jak tylko przydarzy się okazja to poćwiczę, ale moim priorytetem przez najbliższy czas będzie zapas wody! 

Do wakacji zostały ponad 2 tygodnie. Zrzuciłam nawet nie połowę tego co planowałam, ćwiczyłam nawet nie 1/3 tego ile zamierzałam przez ten czas. Jest bardzo źle, a ja nawet nie mam czasu ani motywacji by z tym trochę powalczyć. Może dopiero same wakacje będą dla mnie lepszym okresem pod względem diety? Oby!

  • MeggiNorth

    MeggiNorth

    20 czerwca 2016, 10:36

    Spokojnie, nie załamuj sie. Trzymaj sie dietki i ćwiczeń na tyle ile moze pozwolić Ci czas i energia bo wiem ze dużo trzeba przeznaczyć na naukę. Po sesji zacznij działać z petarda :) powodzenia!

  • _czarodziejka

    _czarodziejka

    19 czerwca 2016, 15:42

    Każdej z nas zdarzają się takie gorsze dni, niestety. :( Ale za to masz rację - wakacje to idealny, najlepszy czas by na spokojnie zrzucić te zbędne kilogramy! :) Więc przesyłam pozytywną energię!!!! Teraz właśnie dasz czadu, zobaczysz!! ;DD

  • Bobolina

    Bobolina

    15 czerwca 2016, 23:37

    Kochana, bedzie lepiej !dobrze ze widzisz te blwedy, teraz trzeba je wyeliminowac. nie wszystkie na raz, nie rzucac sie z motyka na slonce tylko powoli. na pewno uda CI sie jakies posilki przygotowac. co do cwiczen to nie dziwie sie ze nie masz sily- jak ja bym studiowala i pracowala to bym nawet o cwiczeniach nie myslala, o jak sie zrymowalo :d chodzi mi o to ze masz prawo byc zmeczona inie karaj sie za to.. jestes czlowiekiem! trzymaj czysta miche, pij wode, a jak bedzie czas to pocwicz.. ale nie biczuj sie w myslach:)

  • niezdecydowanaona

    niezdecydowanaona

    15 czerwca 2016, 20:49

    Doskonale Cie rozumiem kochana! Ale nic nie jest stracone, wazne że waga nie idzie w górę :) zycze Ci mnostwa motywacji i wytrwałości na te wakacje, bo to wbrew pozorom ciezki czas na diete, wyjazdy, grille, spotkania przy piwku, ale damy rade- poza tym dieta tak jak pisalas u mnie to tez przyjemność, byle nie za częsta hehe ;)

  • angelisia69

    angelisia69

    12 czerwca 2016, 14:09

    Przykro mi z powodu takiego spadku :( ale jak sama piszesz jestes sobie winna,tak wiec lepszy taki spadek niz wzrost,bo podjadajac mogloby i tak sie skonczyc,tak wiec znajdz pozytyw w tej sytuacji.Moze teraz lepiej sie zorganizujesz,ja rozumiem nadmiar obowiazkow,ale zdrowe jedzonko mozna przygotowac na zapas i nawet pomrozic,czy jakies placuchy pochowac do lodowki.Kaszka kus-kus i bulgur-wystarczy zalac wrzatkiem,odczekac 10min az napuchnie i cos dorzucic,w miedzy czasie doprawiasz skladniki do niej czy na slodko czy na slono ;-) Trzeba sobie ulatwiac jak sie da.A co do wody,fakt jesli nie potrafisz odroznic apetytu od zachcianki,to woda moze pomoc ;-) bo w dzisiejszych czasach ludzie nie znaja uczucia prawdziwego glodu,tylko siegaja po jedzenie czesto ze stresow/smutkow czy wlasnie zachcianek.Mam nadzieje ze uda ci sie opanowac ta kwestie.Powodzenia

    • Kathieee

      Kathieee

      12 czerwca 2016, 18:31

      Oj tak, tym razem postaram się bardziej z organizacją posiłków. Kasza kuskus to dobry pomysł, dawno jej nie jadłam, dzięki za przypomnienie :)