Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
42 dni


Czuje, ze zaczynam sie uspakajac co do wyjazdu, wszystko powoli sie uklada. Nie zeby cokolwiek bylo na mur i beton, ale pewne kwestie sie wyjasniaja, drugie sa w toku. Mysle, ze bedzie dobrze. Oczywiscie kolejny atak paniki zlapie mnie przed samym wyjazdem, ale wtedy bedzie juz za pozno zeby sie wycofac ;-)

 

Nie bede juz tutaj wypisywac co jadlam, bo wpisuje na druga stronke ktora automatycznie wylicza mi kalorie, wczoraj bardzo ladnie niecale 1300 kcal. Dzisiaj poki co jeszcze jestem na plusie...czy tez minusie w zaleznosci jak na to spojrzez. Zostalo mi do wykorzystania 500 kcal. Musze przyznac, ze troche jest ciezko. Nie zdawalam sobie sprawy z tego ile tak naprawde jem. Niby wydawaloby sie, ze dodatkowy tost to nie taka znow tragedia...a jednak. Ograniczam wiec wegle i tluszcze. Zoladek jeszcze sie nie przyzwyczail i krzyczy o wiecej papu, ale nie dam sie mu, niech sobie krzyczy ;-)

 

Dzisiaj rowniez zaliczony dzien 4 A6W...do tego 4 dzien pompek, robie je w takim samym systemie jak A6W tylko wiadomo same pompki ilosc powtorzen i serii jak w A6W...czuje sie dobrze.