Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Coz moge o sobie powiedziec. Kocham sport, kiedys trenowalam siatkowke, plywalam, wspinalam sie i generalnie bylam aktywna. Niestety w pewnym momencie zaczely mnie bolec kolana, okazalo sie ze mam elastopatie i przez pewien czas wogole nie bede mogla cwiczyc...minely 4 lata...przytylam 12 kilo i chce sie tego pozbyc.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 112896
Komentarzy: 456
Założony: 26 czerwca 2007
Ostatni wpis: 8 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Katia87

kobieta, 37 lat, Londyn

172 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wymiary 86 - 61 - 91

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2016 , Komentarze (4)

Poniedziałek, ja już prawie całkiem wróciłam do zdrowia, kaszel jeszcze mam lekki, ale kaszel podobno może się do 3 miesięcy utrzymywać, więc postaram się nie zwracać na niego uwagi. Dzisiaj rano był już szot jabłkowo-imbirowy, herbata z echinacei, spacerek do pracy (przez ostatnie 2 tyg jeździłam autobusem), teraz piję herbatę owocową, pierwszy sok o godzinie 10.00 i jest dobrze. Nadal się nie zważyłam, ale po tym tygodniu napewno to zrobię...w końcu podjęłam wyzwanie, że do wiosny zgubię 10kg ((strach)) haha
Udanego tygodnia pełnego sukcesów życzę sobie i wszystkim Vitalijkom 

1 lutego 2016 , Komentarze (1)

Zajęło mi to większość tygodnia, żeby się wykurować. Nadal jestem zmęczona, ale poza tym został mi jeszcze kaszel i tyle. Jeśli chodzi o jedzenie to było tak sobie szczerze mówiąc. Wczoraj nawet zjadłam dwa pączki i pakę popcornu... ups... 
Dzisiaj powracam już do mojego normalnego grafiku żywieniowego czyli sokowanie dzień 1/2 ;)
Nie będę się w tym tygodniu ważyć, bo napewno przytyłam jak nie kontrolowałam co jem i nie biegałam, nie chce się demotywować. 

22 stycznia 2016 , Komentarze (2)

No i się rozchorowałam, tak poprostu, z dnia na dzień, a ja przecież nigdy nie choruje :(
Wczoraj wieczorem było mi strasznie zimno, mimo, że w domu było podobno gorąco, poźniej jak się kładłam spać miałam lekki kaszel. Ale był on taki jak się ma czasami przy suchym gardle, więc się napiłam wody i było dobrze, a dzisiaj rano się obudziłam z kaszlem i bólem mięśni jak przy grypie. Nie dobrze...szczególnie, że tak czy siak musiałam przyjść do pracy (martwy) byle przetrwać, a jutro już weekend.

18 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Jestem z siebie bardzo dumna, zważyłam się w sobotę rano i straciłam 4kg!!! Na sokach przez 5 dnia, ale się opłacało. W weekend sobie trochę odpuściłam, ale mimo wszystko trzymałam się w moim limicie kalorycznym:
Sobota - 1,294 (na kolacje zjadłam 3/4 pizzy bez sera)
Niedziela - 1,499 (było kino i był popcorn)

Dzisiaj rano mój ulubiony sok na śniadanie, na obiad zupa z pora i ziemniaków a na kolację będzie Jalfrezi :-P 

Jutro i pojutrze znów tylko soki.

Czuję się świetnie!

15 stycznia 2016 , Komentarze (7)

No to już dzień piąty mojego detoksu (impreza) Jestem z siebie niesamowicie dumna, chociaż muszę przyznać, że trochę brakuje mi "normalnego" jedzenia. Normalnego w sensie takiego które mogę pogryźć ;) no ale jutro juz tylko soczek na śniadanko, a na obiad i kolację zjem coś pysznego (i zdrowego). Za to od poniedziałku wracam na dietę sokową 5:2
Dla tych którzy natkną się na ten wpis wyjaśniam o co chodzi z tym 5:2, bo uważam, że jest to prawdopodobnie, jeśli nie najlepsza, to jedna z najlepszych diet o jakiej kiedykolwiek słyszałam/czytałam. Polega ona na tej samej zasadzie jak oryginalna dieta 5:2 tylko, że z uwzględnieniem soków. Jak to wygląda:

Oryginalna dieta 5:2
Przez 2 dni w tygodniu zjada się co się chcę, ale nie więcej niż 600 kcal, przez kolejne 5 dni można jeść co się chce. Brzmi prosto? No tak, ale wiadomo, że "co się chce" nie zawsze jest dla nas dobre. Tak więc Jason Vale stworzył ten wariant:

Dieta sokowa 5:2 (lub 2:3:2)
2 dni tylko soki (4 soki które w sumie mają około 600 kcal), dni można dowolnie rozkładać. Ja osobiście lubię mieć te dwa dni sokowe w poniedziałek i wtorek, bo po pierwsze robię mini detoks po weekendzie, a po drugie mam juz to z głowy. 

3 dni zdrowego jedzenia - zupy, sałatki, lekkie posiłki. Ja osobiście również zamiast "normalnego" śniadania piję sok.

2 dni jem co chcę - czyli jem co chcę. W te dwa dni mam normalne śniadanie, jakieś potrawy wysoko kaloryczne zostawiam też na te dwa dni (np. jak mi się zachce pizzy, albo czegoś w tym rodzaju) Przeważnie robie te dwa dni w weekend, bo wtedy przeważnie więcej się dzieje. Spotkania towarzyskie etc.

Co lubię w tej diecie to to, że po pierwsze dostarcza mi wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Pozwala mi na mini detoks co tydzień, czyli utrzymuje mój organizm w dobrym stanie. No i oczywiście pozwala mi na to, żeby być człowiekiem i od czasu do czasu pozwolić sobie na moje ulubione dania które czasami są wysoko kaloryczne. 

Oczywiście też muszę tu podkreślić to co wszystkie wiemy...żadna dieta nie będzie skuteczna bez uwzględnienia jakiegoś programu ćwiczeń.

Jeśli nie odezwę się w weekend to chcę wszystkim życzyć miłego, relaksującego i zdrowego weekendu :*

14 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj napisałam nowy wpis do pamiętnika, ale wygląda na to, że się nie zachował...pewnie tak miało być. No to w skrócie co u mnie:
1) Mieszkam w Londynie
2) Zaręczyłam się
3) W zeszłym roku zdecydowałam przejść na weganizm, ale oficjalna data rozpoczęcia zmian to 11 stycznia 2016
4) W chwili obecnej robię 5-dniowy detox sokowy, dzisiaj dzień 4 i czuję się świetnie
5) Wagi znów przybyło, ale to z lenistwa, braku czasu i motywacji, więc nie będę narzekać, bo to moja wina

No coż to czas się zabrać za siebie po raz kolejny, może w tym roku się uda ;)

Życzę wszystkim szczęśliwego, szczupłego roku (impreza)

10 marca 2014 , Komentarze (4)

Jestem bardzo z siebie dumna. 3 marca podjelam wyzwanie, ze nie bede jadla czekolady i innych slodyczy przez caly miesiac. Wczoraj byl tydzien od rozpoczecia wyzwania. Czuje sie swietnie, nie czuje potrzeby zajadania slodyczy. Przez caly tydzien trzymalam sie w limicie kcal i oczywiscie schudlam. Dzisiaj sie zapomnialam zwazyc ale w piatek bylo 70.5kg :-D Udalo mi sie rowniez ruszyc 4 litery na lekkie bieganie. Jest ciezko po takiej dlugiej przerwie, ale sie nie zalamuje. Krekgaz powiedzial, ze mam isc pobiegax 2 razy miedzy zabiegami, zeby zobaczyc jak na to odpowie moj kregoslum. Mam wiec do zaliczenia jeszcze jeden bieg przed nastepna wizyta.

4 marca 2014 , Komentarze (1)

Tak wiec wracam sobie jak co roku. Znow 73.2kg na wadze. Zastanawiam sie czy kiedykolwiek wygram ta walke z waga. Przez dluzszy czas bylo dobrze, waga sie utrzymywala na poziomie 69kg, nie chudlam ale rowniez nie tylam. A ostatnio znow mnie dopadlo obzarstwo i voila...4kg w plusie.

Zaczelam dzis miesieczne wyzwanie. Odstawiam cukier...w klinice do ktorej chodze nastawiac kregi zorganizowano to marcowe wyzwanie i stwierdzilam czemu nie. A zeby widziec jakie sa efekty to dzis po raz pierwszy od dwoch miesiecy sie zwazylam i sie zalamalam. Tak mi sie niby wydawalo, ze ubrania jakies ciasne sie zrobily, ale oczywiscie jako, ze guziki od spodni nie odpadaja jeszcze to zignorowalam cala sytuacje. Bylam dzisiaj tez biegac, po raz pierwszy od wypadku. Bylo niezle, chociaz przebieglam tylko 2.2 km. Nie moge narazie wiecej, zobaczymy w srode jak na to moj kregoslup odpowiedzial i zobaczymy czy moge biegac czy jeszcze nie.

23 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

Wracam po raz kolejny, pokonana, zawidziona. Sama nie wiem co mam napisać, czuję, że zawiodłam sama siebie. Szło mi tak dobrze. Chciałabym zwalić wszystko na moja nową pracę, która tak przy okazji, już straciłam. Chciałabym, ale sumienie mi nie pozwala. Prawda jest taka, że to moja wina, odpuściłam sobie, poddałam się wymówkom, że nie mam czasu przygotowywać zdrowego jedzenia, że nie mam czasu chodzić na siłownie, że jestem zmęczona. To wszystko głupie wymówki, a ja pozwoliłam sama sobie, schować się za nimi i po raz kolejny obrosnąc w zawstydzającą warstwę tłuszczu. Czyję się źle sama ze sobą, dlatego wracam, potrzebuje wsparcia. Mój partner dzisiaj powiedział mi, że nie ma ochoty po raz tysięczny ze mną na ten temat rozmawiać, że jak chcę schudnąć to muszę się zebrać i to zrobić a nie czekać na cud, a tymczasem ja oszukuje z dietą i ćwiczeniami i czekam na rezultaty. Wiem, że ma racje, ale czasami chciałabym poprostu usłyszeć: 'Podobasz mi się taka jak jesteś, nic nie zmieniaj.' A może wcale nie, może dobrze, że mnie nie okłamuje...

6 września 2011 , Komentarze (2)

Yeah!!!! Wkoncu, dzisiaj zanioslam dokumenty, teraz tylko czekam na telefon z potwierdzeniem daty rozpoczecia. Szczerze nie jest to praca moich marzen, ale najgorsza tez nie jest. W miare dobrze platna no i na pelen etat!!! Ale sie ciesze :-) Jak jestem w dobrym humorze to jakos bardziej chce mi sie byc na diecie. Dzisiaj np. na zakupach kupilam sobie czekolade, w sumie nie wiem nawet dlaczego. Tak sobie pomyslalam, ze juz dawno nie zjazdlam nic czekoladowego. Do tej pory jej nie tknelam i nawet mi sie nie chce. Nie moge sie doczekac pierwszego dnia, bedzie ciezki, ale napewno dam rade. Wyglada na to, ze powoli zaczyna mi sie ukladac. Niestety jak jedno sie naprawia drugie sie psuje. Wyglada na to, ze mamy z C. jakis kryzys w zwiazku. Nie bede za bardzo na ten temat elaborowac, ale cos jest nie tak...musze tylko dojsc do tego co. Poki co ide sobie przygotowac kolacyjke, mniam mniam. Dzisiaj cukina duszona z porami.