Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i sa


Wczoraj przyjechali znajomi mojego chlopaka i okazalo sie, ze to bardzo fajni ludzie, wiec niepotrzebnie sie stresowalam. Najwiecej nerwow zjadlo mi przekonanie ich, ze ja sie swietnie wyspie na kanapie i oni moga spokojnie wziasc moje lozko. Jak mi mamusia zawsze powtarzala gosc w dom, Bog w dom, wiec gosci trzeba przyjac jak najlepiej i teraz boli mnie chyba kazda czesci ciala od spania na sofie ;-) Ale przynajmniej mam poczucie spelnionej misji i wiem, ze mama by mnie nie zbesztala za nieodstapienie najlepszego lozka ;-) Jedyne czym sie martwie to to, ze moj wspolokator bedzie ich wkurzal. Porozmawiam z nimi dzisiaj i jakos sie to zalatwi. A dzieki mojemu chlopakowi moja lodowka zaopatrzyla sie w hiszpanskie wedliny, ktore kocham strasznie. Pytali sie go co maja mi przywiezc, wiec im powiedzial i za to go kocham, choc kocha sie za nic :-) Ok czas wracac do pracy. Cale rano nie dzialal internet wiec teraz musze nadrobic zaleglosci.