Miałam kilka dni kryzysu. Nie to żebym zaraz jadła w jakichś ogromnych ilościach ;p ale motywacja podupadła. Odechciało mi się wszystkiego i fakt popełniłam 2 grzechy. Kupiłam jogurtowe wafelki niby dietetyczne ale jednak 2 takie ciacha miały 145 kcal a ja zjadłam 10 w ciągu 2 dni ;( naszczescie te 6 które zjadłam dzisiaj spaliłam bo to było rano ;p mój drugi grzech to płatki typu ciasteczka czekoladowe. Paczka duża nie była ale w 2 dni poszła. I oczywiście nie jako śniadanie z mlekiem, a od tka na sucho jako deser ehh.
Ale opamiętałam się dziś około godz 15.00 i zaczęłam ćwiczyć. Spaliłam 600kcal w ciągu godziny. Ale chodziło mi bardziej o to żeby ćwiczyć mięśnie niż spalać kcal . Jutro pobiegam,a jeśli pogoda nie dopisze to zawsze jest steper.Człowiek zastyga i rdzewieje ale kiedy w końcu znowu zaczyna ćwiczyć przypomina eis ten ból mięśni, endorfiny się uwalniają. Wszystko można trzeba tylko chcieć.
Milego wieczorku spędzonego aktywnie wam życzę ;-)
AnnaAleksandra
28 marca 2013, 22:59Oj trzeba trzeba, ale z tym chceniem niestety ciężko :/
blakin
28 marca 2013, 22:01moja motywacja też coś kuleje...
niezapominajka12345
28 marca 2013, 21:55ćwicz kochana:))) znam tą podupadającą motywację... każdą z nas chwyta, ale nie damy się ojjj nie!
Mukikaki
28 marca 2013, 21:11na twoim zdjęciu profilowym nie widać żebyś miała co gubić, no ale poprawić sylwetke zawsze można :)