Jak się udał wyjazd? Hmm... Za dużo, za szybko, czasem na wariata. Wróciliśmy masakrycznie zmęczeni tymi wszystkimi kilometrami.... Chyba się starzejemy ;]
Od wczoraj próbuję jakoś odreagować ostatni tydzień. Jest to o tyle trudniejsze, że co wejdę do łazienki to atakuje mnie góra prania... Dobrze, że rozpoczął się sezon grzewczy, to wszystko ładnie schnie ;) Jeszcze kilka dni i wszystko wróci do normy ;]
Teraz tylko muszę się przypilnować, żeby nie siąść na tyłku i nic nie robić. Zauważyłam, że zawsze jak wracam z rozjazdów, jestem padnięta, ale mam w sobie taką wewnętrzną moc, która pozwala mi dalej działać mimo całego zmęczenia. A jak zrobię sobie dzień wolnego na odpoczynek, to później jest mi strasznie ciężko zmobilizować się do czegokolwiek....
Także działam! :) Nie ma leniuchowania ;]
ar1es1
4 października 2013, 12:31Ja w PL to może jeszcze bym się przemogla z chodzeniem na silownie ale tu...w zyciu:-/ A może jakies zestawy z YT?Ja jak mogłam to cwiczylam ?Tae Bo z Billym Blanksem-super daja wycisk choć wygladaja niepozornie;) Pozdrawiam.
Hacziko
30 września 2013, 11:01również mam taki wstręt i myślę, że jest to uzasadnione, ja jakoś nie odczuwam potrzeby uczęszczania na siłownię... w sumie wolę już te dywanówki:)
Rin89
28 września 2013, 23:34No to zamiast prysznica, czemu nie zdecydujesz się na noszenie ubrań na zmianę. Weź też ręcznik. Po ćwiczeniach zwilż go wodą, odśwież się nim trochę i załóż świerze ubranie. Może nie będziesz się czuć jakoś cudownie świeżo, ale to zawsze coś :)