Można powiedzieć, że ruszyłam żółwim tempem
Ale ruszyłam!
Akcja przyzwyczajania dupci do siodełka trwa i... boli! Przyznam szczerze, że układając plan zastanawiałam się, czy te 10 minut na rozruch to nie będzie "śmiesznie mało". Cóż... moje pośladki twierdzą, że na początek im wystarczy. Przynajmniej nie odstawiłam rowerka w kąt po dwóch dniach...
Miałam dziś kupić cięższe hantelki, ale pogadałam z Szanownym Małżonkiem i doszliśmy do wniosku, że zrobimy sobie wspólny prezent. Mianowicie zainwestujemy w walizeczkę z zestawem dysków do 20 kg Na początku może być śmiesznie, bo będę ćwiczyła samymi gryfami, które ważą 2 kilo
Z żarciem ok. Żadnych gastrofaz nie było
No i pielęgnacja ciałka na najwyższym poziomie Już prawie wykończyłam wszystkie kosmetyki z parafiną i rozpocznę przygodę z oliwkami, olejkami i "kuchennymi odpadkami" Będę pikna, mówię Wam!
montignaczka
7 stycznia 2014, 14:58ja też ruszam z kopyta :) damy radę
Zaczarowana08
6 stycznia 2014, 18:00Kuchenne "odpadki" są całkien niezłe dla ciała ;) Pupę szanowny małżonek powinien wymasować :D :x Zdjęcia będą jutro :)
lola7777
5 stycznia 2014, 20:47bedziesz piekniejsza:)
ar1es1
5 stycznia 2014, 16:10A może spróbuj jeździć na rowerku nie siadając na siodełko?Więcej wtedy pracuje zarówno brzuch jak i nogi...Pozdrawiam.
klaudiaankakk
5 stycznia 2014, 15:47dlaczego bez parafiny ? powiem, że jestem z niego zadowolona po 2 użyciach :)
karola990
5 stycznia 2014, 15:27Pewnie, że będziesz! :))) Powodzenia :))