Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niby pierwszy tydzień zamyka się jutro, ale...


Mam wenę na wpis, więc go popełniam ;)

Zacznę u konkretów - u męża spadek 1,5 kg(puchar), a u mnie? Ano chyba nic :< No, może ze 100 g. W tym tygodniu doświadczyłam standardowej huśtawki cyferek na wadze. Jest to dla mnie nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory potrafiłam i 5 dni z rzędu odnotowywać dokładnie ten sam wynik (łącznie z miejscem po przecinku!).

Nic nie zmieniam, nic nie kombinuję (wiem, progres jak na mnie(smiech)), robię swoje i grzecznie czekam na spadki :)

A co się zmieniło w ciągu ostatniego tygodnia?

Aktywność ruszyła - albo rowerek, albo spacer (tak właściwie trwa to już dłużej niż tydzień, ale dopiero teraz nie boję się powiedzieć, że to będzie jakiś standard ;) jeszcze kilka dni temu istniało niebezpieczeństwo, że to rzucę w pierniki....).

Stopniowo zacznę dodawać ćwiczenia na wzmocnienie mięśni pleców, a za hantle wezmę się chyba w lutym? Wyjdzie w praniu....

Warzywa - wszędzie w kuchni walają się warzywa :D Co je zeżremy tak lecę po następne. Cały dzień się denerwuję, że mi zajmują tyle miejsca na stole, a następnego dziwię się, że zostaje ich może 1/3?

Mąż na diecie (po raz pierwszy w życiu) bywał przeuroczy :D Najpierw się dopytywał, czy to nie za szybko, to mu wyjaśniłam, że skoro jest nie skalany żadną próbą odchudzania do tej pory, to tak będzie leciało, szczególnie na początku. Sam fakt, że przestał kupować gazowańce do pracy i jakieś gotowce (niby od wielkiego dzwonu, ale się zdarzały) to już spory szok dla organizmu. Potem zaczął marudzić, że on coś nie czuje się na diecie, że nie wkłada w nią żadnego wysiłku.... To mu wyjaśniłam, że ten wysiłek wkładam ja za nas dwoje stojąc w kuchni, kombinując, układając posiłki i latając do sklepu(smiech) To się nasłuchałam trochę czułych słówek <3

A dzisiaj wypalił, że dieta chyba nie działa, bo przez to, że odstawił gazowańce i gotowce oraz robi 5 km dziennie, to powinien schudnąć coś więcej... Oho, czyżby się ktoś konsultował z internetem podczas mojej nieobecności? (smiech)

No, ale to takie perełki, dzięki którym odchudzanie bywa mniej frustrujące :)

Trzymamy się dzielnie MM. To znaczy ja się trzymam, bo on zje wszystko co mu podetknę pod nos :PP

Ciekawe jak te nasze wyniki będą się prezentowały po dwóch tygodniach......

  • lola7777

    lola7777

    7 grudnia 2015, 00:35

    Trzymajcie sie dzielnie!

  • angelisia69

    angelisia69

    6 grudnia 2015, 13:42

    to nie daj sie pokonac mezowi :P pokaz ze i ty schudniesz hehe A tak na serio faceci maja o wiele lepiej bo wolniej tyja i szybciej chudna :P ale to ze wzgledu na wieksza ilosc miesni. Fajnie ze razem dzialacie i ze nie wybrzydza co mu podtykasz :P

    • kawonanit

      kawonanit

      6 grudnia 2015, 15:14

      A spróbowałby tylko!! ;D