Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ile jeszcze będzie tych powrotów?


(smiech)

Pewnie, aż do skutku nie?

Dobra, przynajmniej nie utyłam. Jakby nie patrzeć, to co ładnie schudłam w zeszłym roku - trzymam. Jest to jakiś sukces.

Z powodów zdrowotnych mam sporą motywację, żeby się złapać za gębę. Za jakieś dwa miesiące przechodzę badania (okresowe w pracy i klasyfikacyjne do zabiegu, ale o nim później) i zdałoby się nie wstydzić za mocno z wyników. A wiem, że w dwa miesiące można zdziałać baardzo duużo.

Klasycznie z czułością wracam do Montignaca. I mam nadzieję, że uda mi się regularnie zaglądać do Pamiętnika. 

Jak na razie wygląda to tak:

- placuszki z fermentowanej kaszy gryczanej białej z twarożkiem (szczypior, rzodkiewka), kalarepa, kefir

- dwa jajka na twardo, kabanosy, ser pleśniowy, sałata z pomidorem, papryką, oliwkami, oliwa

- schab pieczony, mizeria (do ogórków dodaję pora i chrzan - polecam!)

  • tracy261

    tracy261

    16 czerwca 2020, 22:08

    Jak nie utyłaś, to już osiągnęłaś ogromny sukces! Menu jest bardzo fajne i bardzo w moim typie. Pisz więcej, co jesz - na pewno się zainspiruję :)

  • Janzja

    Janzja

    15 czerwca 2020, 23:13

    Nie utycie myślę to jest naprawdę spory sukces, bo oznacza, że jakieś zmiany weszły w krew :), każda mała zmiana na większą pracuje.