Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ciągle nieco zszokowana


Jak sobie pomyślę z iloma specjalistami miałam do czynienia... Jakie badania, procedury i leczenia przechodziłam...Na algorytmy internetowe też jestem nieco obrażona. Jak człowiek do upadłego wyszukuje specyficznych informacji to w odpowiedzi zwrotnej dostaje treści o zbliżonej wartości. Alternatywa pojawia się rzadko. Całe szczęście rzadko to nie nigdy. W ten sposób wypluło mi przecież ostatnio wspomnianych braci R. I od tamtej pory podpowiedzi są już ukierunkowane na inną stronę obozu. Chociaż powiem szczerze sami w sobie robią tak ogromną i dobrą robotę, że wystarczy wczytać się w zamieszczone treści i wyniki badań i już człowiek ma porządny kawał rzetelnych informacji.

Fakt, o tym, że węglowodany mogą przyczyniać się do stanów zapalnych w organizmie to gdzieś mi się po oczach obiło, ale jakoś nie potrafiłam tak przetrawić tej informacji, żeby przetworzyć ją dalej. Przecież stan zapalny nie odnosi się tylko do stawów, czy też poszczególnych organów takich jak np. trzustka. Kompletnie nie ogarniałam, że skóra jest naszym największym organem! Tzn. wiecie - wiedzieć o czymś, a zdawać sobie z tego sprawę to czasem dwie różne rzeczy ;) 

Absolutnie żaden z lekarzy, rozmawiając ze mną na temat odżywiania i tego jak ono może wpływać na moje stany chorobowe, nie zająkną się nawet na temat węgli. Sama przecież wiem, jak mamie zdiagnozowali cukrzycę typu 2 i wgryzałyśmy się w temat i zalecenia to przecież wszystko na węglach stało. A gdy podpasowałyśmy dla niej jedzonko w oparciu o Metodę Montignaca to bardzo szybko udało jej się ograniczyć ilość łykanych tabletek. A jak teraz sobie myślę sporo węglowodanów jej wtedy odpadło, a raczej ta specyfika niełączenia węgli z tłuszczami zrobiła robotę. Generalnie bodźców do ruszenia łepetyną miałam wiele, ale jak widać nie bardzo potrafiłam z tego skorzystać.

Cel jest prosty - ograniczyć ilość spożywanych węgli do minimum. Realizacja - mega trudna xD Wstyd się przyznać, ale największy problem węszę w zrezygnowaniu z piwa.. ;] Ale jak sobie myślę, że mogłoby mnie w końcu nic nie boleć, nic nie swędzieć, a ustabilizować cukier i ciśnienie, a przy okazji wygładzić i wyszczuplić - to ja serio mam jeszcze jakieś dylematy?! ;)

Nie ma co czekać na idealny moment. Z doświadczenia wiem, że zazwyczaj nie nadchodzi. Zasze gdzieś kiedyś będzie w perspektywie jakiś urlop, długi weekend, uroczystość rodzinna itp, itd.

Stopniowo powyjadam makaroniki i inne tego typu wiktuały, a jednocześnie staram się przygotować do IF stopniowo wydłużając czas pomiędzy ostatnim, a pierwszym posiłkiem. Potem to już pójdzie z górki. Ja to wiem! :)

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    10 lipca 2021, 12:52

    Z węglami to i ja powinnam zaszaleć, ale zbyt bardzo je lubię 😉😊

  • Janzja

    Janzja

    8 lipca 2021, 19:06

    Zawsze warto sprobowac :)

  • tracy261

    tracy261

    8 lipca 2021, 18:18

    Czasem trudno połączyć pewne wątki. Niby masz wiedzę, ale to jakoś nie prowadzi do konkretnych wniosków, albo nie przekłada się na żadne działanie. Fajnie, że masz plan i jestem ciekawa pierwszych efektów :)