Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie stresowanie organizmu nie działa


I tak znowu wylądowałam w szpitalu. Tym razem zaproponowano mi diagnostykę zamiast leczenia. Zgodziłam się. Niestety i tak wyszłam bez diagnozy za to z drobnymi niusami, z ktorymi w większości na razie i tak nic nie zrobię.

Temat diety wraca jak bumerang. W zaleceniach mam dietę śródziemnomorską (ogólnie mówiąc przeciwzapalną). Biorąc pod uwagę aktualne niedobory, ogólny słaby apetyt i fakt, że dieta może bardzo pomóc postanowiłam nie brać się za to sama. Pewnie jeszcze z jakiś tydzień zanim zacznę wychodzić z domu, ale jak już zacznę to mam na liście dietetyka do odwiedzenia.

W pozostałych zaleceniach mam min 30 min aktywności dziennie, ale mam się oszczędzać i nie przemęczać. Nie bardzo wymyśliłam jak by to miało wyglądać w praktyce.

Plan doraźny - jeść rozsądnie do konsultacji z dietetykiem. Codziennie testować granice - nie ma co się bać. Poprzednio byłam baaardzo ostrożna, a i tak rzut choroby rozłożył mnie na łopatki. Ciągle nie wiem co się dzieje i jest to mega wkurzające, jednak wniosek jest jeden. Uważam, nie uważam, nie znam dnia, ani godziny jak mi znowu dowali, więc nie ma co tak bardzo na siebie chuchać.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    26 stycznia 2024, 12:32

    Współczuję choroby,brak diagnozy to w sumie najgorzej. 3maj sie

  • Janzja

    Janzja

    26 stycznia 2024, 01:50

    Jakiś to wniosek taki chillujący przynajmniej :D o ciekawe jak będzie z dietetykami :)