Już nie planję konkretnych terminów, widzę po prostu jak fatalnie czuję się teraz w swoim ciele. Pomijam względy estetyczne - po prostu boli mnie kręgosłup i jestem senna.
Tym razem robię to już naprawdę dla siebie.
Trzymajcie się ciepło - chociaż może to niezbyt dobre określenie przy tych upałach.
martiniss!
3 lipca 2019, 13:49Chyba dobiłaś do punktu gdzie ewentualny odwrót od próby schudnięcia byłby autentycznym pokazaniem że nienawidzisz siebie i nie chcesz wyzdrowieć. Mnie to uderzyło w kwietniu zeszłego roku. Kiedy zdałam sobie sprawę że jeśli dalej będę się opychać to równie dobrze mogę rezerwować miejsce na cmentarzu. Przepraszam za dosadne zdanie. Ale przynajmniej ja poczułam wtedy że dobrnęłam do etapu, gdzie już nie da się zakopywać prawdy pod dywan, a trzeba się z nią zmierzyć. Z prawdą, że nie tylko nie wystarczy nie przytyć więcej, a trzeba schudnąć. Miałam skurcze nóg, kilka razy dziennie, bardzo bolesne, duszności, ból biodra i lędźwiowego. Nie mogłam spać, nie mogłam stać, chodzić to tyle ile tylko trzeba, nie dawało mi to bynajmniej żadnej przyjemności a wiązało się albo z pracą albo z obowiązkami. Nawet jedzenie przestało mnie cieszyć, bo moment kiedy nie czuje się smaku już, i tylko bardzo tłuste, słodkie czy słone dostarcza wrażeń to oznaka, że jest źle. Ja to sobie uzmysłowiłam w wannie, 9 kwietnia '18. Kiedy ledwo się w nią mieściłam. Kiedy dotarło do mnie, że nie mam siły się odchudzać... ale nie mam też siły być grubą. Niby sytuacja bez wyjścia, ale czy na pewno? Dwie strony medalu, ale tylko jedna niesie ze sobą nadzieję. Tylko jedna droga da szansę na poprawę. I nią podążyłam. Dziś, mogę powiedzieć, że ta ścieżka ma wiele różnych tras, ale na pewno nie zamierzam wracać. Ze 110 kilo zeszłam do wagi prawidłowej. Nie poddawaj się. Każdy dzień więcej, każdy dzień starań o niekatowanie się przejadaniem jest tego wart - tej walki, przede wszystkim samej ze sobą. Każdy taki dzień wydłuża nasze życie. I pozwala otwierać okna na nowe możliwości, a nie zamyka nas na dnie studni bez wyjścia.
kbuziaczek
3 lipca 2019, 21:56Dzięki :) Twoja przemiana mega motywuje! Pozdrwiam