Co do mojej diety norweskiej, już nie stosuję jej tak bardzo rygorystycznie, może też dlatego ubytek wagi nie jest taki jak powinien być. Dorzuciłam do niej trochę owoców, bo w sumie teraz najfajniejszy okres na owoce różnego rodzaju a ja jem tylko grejpfruty, które spokojnie można dostać cały rok
Wczoraj wracając z pracy kupiłam kg nektarynek i po drodze zjadłam 5 sztuk - masakra. Nie mogłam się oprzeć były takie słodkie i soczyste. Oczywiście potem miałam ogromne wyrzuty sumienia i bardzo pełny brzuch. No a potem jeszcze wieczorem znów zgrzeszyłam zjadłam panierowane skrzydełko, trochę spagetti i pół kinder bueno. Chwilę potem jednak myślałam sobie - jak to, to już koniec diety?. NIE - powiedziałam. Wskoczyłam na steper na 45 minut, potem jeszcze 50 brzuszków i rozciąganie. Kojąca kąpiel i z uspokojonymi już wyrzutami sumienia położyłam się spać, z zamiarem że dziś trzymam się diety.
Dziś jednak zanim doszłam do pracy znów zjadłam dwa jabłuszka, a teraz na śniadanie dwa jajka i nektarynkę :). Mam jeszcze w planach na II śniadanie zjeść kolejne 2 jajka i potem około 15 grejfrut. A wczesnym wieczorem już w domu będzie kawałek grillowanej piersi z kurczaka i surówka. No i ćwiczenia - koniecznie. Mam nadzieję, że będzie dobrze :)