Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzisiaj


dotarłam wreszcie na siłownie.Spociłam się aż miło.
30 min. rowerek
30 min.bieżnia
brzuszki
i moje ulubione mięśnie przywodzące uda (mam tam niezłe poduszki - tak je mój małżonek nazywa).
Jak dam rade jutro chodzic to znowu pojde.
Waga nadal spada- już 73,5 było rano :)
Zaczełam używać ubran ktore kopiłam przed ciążą :)