Jestem szczęśliwa, że wyszłam za mąż za mojego Pią. Wiem, że czasem narzekam na niego, że się złoszczę, że wkurzam się, jak chcę żeby coś zrobił teraz, zaraz, a on ma oczywiście czas i zrobi to później. Jednak mimo wszystko nie zamieniłabym go na, żadnego innego faceta.
Dziś z racji, iż mam wolny dzień od zajęć postanowiłam sobie pospać dłużej. Mój mąż obudził mnie o 10.00 i podał mi śniadanie do łóżka (dietetyczne). Ale mi się miło zrobiło i jak smakowało :). Co więcej, zrobił też pranie. Szok. Pominę fakt, że moja beżowa bielizna zmieniła kolor na granatowy, przecież nie będę się czepiać szczegółów. Liczą się chęci. Bardzo się cieszę, że mnie wyręczył w tej prozaicznej czynności. Przynajmniej mam dziś jedną rzecz mniej do zrobienia. Niestety, nie dane nam spędzić cały dzisiejszy dzień razem, bo musiał jechać na mecz (stoi w ochronie Lecha-Poznań). Wróci pewnie późnym wieczorem. Ważne, że wczoraj byliśmy cały dzień razem, nawet wieczorem oglądaliśmy razem KSW (chociaż ja tego nie cierpię).
Dziś na obiad mam gołąbki (mami wczoraj przywiozła). Więc gotować też nie muszę.
Zapowiada się niezła niedziela.
*Phil Bosmans
carbonwhite
28 listopada 2011, 10:40ja też to oglądałam z M. i też za tym nie przepadam... tak to prawda- często narzekamy złościmy się,. ale w gruncie rzeczy która z nas zamieniła by swojego męża/ chłopaka na innego? powodzenia
Tysiia
27 listopada 2011, 18:38Największa sztuka to potrafić się cieszyć z najmniejszych prostych rzeczy :) tez KSW oglądałam z Moim:)
Mirletka
27 listopada 2011, 13:25hehe :) dietetyczne śniadanie do łóżka :) to jest to! szczęściara