Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Szczyt roztargnienia


Dziewczyny, co mi się dzisiaj przydarzyło. Masakra. Dostałam darmowy karnet na fitness do jednego z poznańskich klubów i dzisiaj postanowiłam skorzystać i iść na STEP. Wczoraj mój Pią świadczył mi jednak, że dzisiaj mnie nie zawiezie, bo nie będzie czekał pod klubem na mnie godzinę, a nie opłaca mu się wracać do domu. Rano jednak zmienił zdanie, więc ucieszona szybko się spakowałam i wio do pracy z nadzieją na siódme poty popołudniu. Po pracy pojechaliśmy na drugi koniec miasta, Pią zostawił mnie pod klubem a sam pojechał do M1 po jakieś pierdoły. I teraz zaczyna się najlepsze. W szatni szybko się przebrałam w koszulkę, spodenki, skarpetki przychodzi do zakładania butów i psikus. Wzięłam jeden swój but a drugi Pią!! Najpierw się wkurzyłam, ale po chwili zaczęłam się śmiać. Oba buty czarne, oba lewe tylko jeden w rozmiarze 38 a drugi 43!! Na boso ćwiczyć nie można, więc przebrałam się po raz drugi, założyłam szpilki i wyszłam.  Pią jak mu pokazałam jakie buty wzięłam 5 min płakał ze śmiechu, do teraz zresztą, co na mnie spojrzy to się cieszy. Łobuz.
A wszystko to jego wina, bo jakby wczoraj mi powiedział, że mnie zawiezie nie pakowałabym się na szybko.
W czwartek idę na zumbę i już dzisiaj naszykuję obuwie.

Czuwajcie.
  • istotkaaa

    istotkaaa

    14 września 2012, 12:33

    :) hehe

  • Tysiia

    Tysiia

    11 września 2012, 20:32

    hehe dobre!!!:))) to się uśmiałam :)))) niezłe numery można wywinąć :)

  • TheBestVersionOfMe

    TheBestVersionOfMe

    11 września 2012, 20:16

    heh niezła heca :D teraz będziesz sprawdzać torbę przed każdą wizytą na siłowni :D

  • innaona

    innaona

    11 września 2012, 19:56

    Faktycznie niezły psikus :-) Pozdrawiam