Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Biorę się w garść


Bądźmy ze sobą szczerzy - przez ostatnie dni po prostu się opieprzałam. Przychodziłam z pracy jadłam byle co, brałam prysznic (o zgrozo nawet się nie balsamowałam!) i wskakiwałam do łóżka.
Ale koniec! basta! stop!
Dzisiaj wyszłam wcześniej z pracy, żeby pouczyć się do sobotniego egzaminu, ale z tego co się dowiedziałam przed chwilą egzamin przełożono więc wzięłam się za gotowanie. Gotuję krem brokułowo-groszkowy. Zdrowe i pożywne i Pią lubi. Na 19 zumba.
W planach na dziś mam jeszcze: zapłacić za maraton zumbowy, wziąć się w końcu za napisanie tych trzech prezentacji maturalnych, dodać ogłoszenie o korki z polskiego, balsamowanie, kremowanie i itp. Może do północy się wyrobię.

Co do spraw bardziej prywatnych. Bardzo zaniedbałam swojego męża. Mam wrażenie, że odsuwamy się od siebie, co raz mniej ze sobą rozmawiamy, że o seksie nie wspomnę :/.


7.00 dwie skibki chleba orkiszowego z białym serem, jajkiem, polędwicą sopocką
11.00 skibka chleba z białym serem pomidorem
14.00 serek homo waniliowy
16.00 biały ser (jakieś 150 g)  z pomidorem
18.00 będzie miseczka zupki o której mowa wyżej

Tak dziś grzecznie bez podjadania.

 
  • Tysiia

    Tysiia

    11 października 2012, 23:37

    mi się wydaje, że czas tutaj Tobie pomoże. kiedyś miałam podobną sytuację. wplatałam się w dziwną znajomość, trwała długo zbyt długo, podobało mi się bardzo, za bardzo...więcej nie napiszę, bo nie chcę do tego wracać....byłam równocześnie z Miśkiem, już razem mieszkaliśmy itp...a kiedy BANKA MYDLANA MOJEGO ZACHWYTU NAD TAMTĄ OSOBĄ PĘKŁA...zrozumiałam, że oddaliłam się od Misia, który na to nie zasługiwał. czytając Ciebie teraz jakbym czytała siebie. na szczęście od tamtego momentu mijają już lata i teraz Misiu jest numer one ;-) i tak już forever do końca świata i jeden dzień dłużej, a ja mam nauczkę.....może z czasem się troszeczkę ułoży :*