Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Od rana mam dobry humor


Dzisiaj do pracy idę na 11.00 a nie śpię od 6.00!! Moja mała, kochana, słodka króliczka dostała chyba jakiegoś ataku energii, bo tak szarpała od samego rana klatkę, że myślałam, że ją rozpierdzieli. Wstałam i wypuściłam ją na zewnątrz, żeby jeszcze godzinę pospać, ale niestety, jak zaczęła biegać po pokoju, wskakiwać na łóżko i kicać po nas poddałam się. Włączyłam telewizor, zrobiłam sobie kawy i koniec snu. A ona teraz odpoczywa. Mimo, to nie zamierzam psuć sobie poranku, co więcej nie zamierzam marnować dnia na dąsy.

Jestem przed okresem i boli mnie nawet kręgosłup. Jak zażywałam pigułki okres przechodziłam w miarę dobrze, czasem bolał mnie brzuch i piersi, ale to zwykle dzień przed i w pierwszym dniu. Coś czuję, że po odstawieniu pigułek wrócą moje dolegliwości z  przed paru lat czyli dostanę wysypu pryszczy (już mam jednego!), będzie mnie bolało dosłownie wszystko, spuchnę  i nie będę mogła się ruszać. Luz, przeszłam to kiedyś, przejdę i teraz.
Wiem, że to dziwne, ale myślałam, że zamiast po tampony wybiorę się do apteki po test ciążowy. No cóż, może innym razem.


Waga bez zmian. Muszę wymienić w niej baterie, bo coś mi się wydaje, że mnie oszukuje. Pią miał sprawdzić wczoraj jakie to i kupić, ale standardowo zapomniał. Ważyć będę się dopiero za tydzień w poniedziałek (zwykle robię to w niedziele, ale będziemy u rodziców), więc mam nadzieję, że do tego czasu będą wymienione.

Wczoraj z dietą trzymałam się dobrze,ale tylko do wieczora. Pią odebrał mnie z uczelni po egzaminach i w domku czekała na mnie kolacja. Zrobił pizze (sam!) na białym cieście, dodatki były dietetyczne, ale za to sera na moim kawałku było tyle, co na jego. Do tego białe winko (wydudniliśmy całą butlę) i tak oto moja dieta poszła się walić (za przeproszeniem). Ale było bardzo przyjemnie i cieszę się, że się postarał i chciał mi zapewnić trochę relaksu i przyjemności po stresującym dniu.


W ten tydzień będę grzeczna i będę robiła sobie plan. Może uda mi się też poćwiczyć.


Pamiętacie moją akcję 2 zł za dzień bez słodyczy. Sprawdzałam cenę farby i jeszcze wytrzymam 5 dni i będę mogła kupić jedno pięciolitrowe wiadro. Pią się śmieje z mojego celu, ale to mi daje takiego małego kopa - ja sobie odmówię przyjemności słodyczowej, która mogłaby pójść mi w boczki, ale za to będę mogła kupić coś do naszego mieszkanka.
Swoją drogą nie mogę się doczekać kiedy je odbierzemy.


Dzisiaj zaplanowałam jedzenie:

Śniadanie (ok 10.00):  płatki ryżowe na mleku z bananem, orzechami włoskimi, kawa z mlekiem
II śniadanie (ok 13.00) jabłko
Obiad (w pracy ok 16): pół woreczka ryżu do tego pieczarki, kukurydza, papryka - wezmę w pudełeczku mam nadzieję, że na zimno będzie też smakowało
Kolacja ( ok.20.00): serek wiejski z pomidorem i szczypiorkiem



  • kokoszanelka

    kokoszanelka

    21 stycznia 2013, 14:56

    Bardzo pozytywnie! Buziaki

  • Kamila112

    Kamila112

    21 stycznia 2013, 09:15

    Aj tam raz za jakiś czas ja zgrzeszysz świat nie nie zawali. Grunt to mieć zdrowe podejście. Miłego udanego dnia :)