Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Walka trwa


czyli armia umiera lecz nie poddaje się!

Dyscyplina dla mnie to robienie tego, co się zaplanowało w określonym rytmie.

Zaplanowałam rytm, choć moje spontaniczne serce jęczało: umrzesz z nudów! Już wszystko wiesz, co będzie! Monotonia najwîększym wrogiem.

Ale opór mentalny i brak nawyków to nie wszystko z czym przyszło mi się zmierzyć. Po ostatnich 3 latach ze stresem ciągłym powyżej mojej wytrzymałości coś się wreszcie zepsuło: przestałam mòc spać.  Już jakiś czas temu.

No tak ze dwie noce w tygodniu - out!

Nie sposób realizować w tej sytuacji żadnego planu: albo jeszcze nie jestem w stanie, albo już do kitu. Pory posiłków nie istnieją, ciało puchnie, waga rośnie, a siły zmniejszają się, więc ruch ... stoi.

Mimo kłopotów z funkcjonowaniem kawę (ukochaną) wywaliłam już w grudniu, a przed Wielkanocą zrezygnowałam z czarnej herbaty. I dalej spać nie mogę.

Energia życiowa spada, więc czepiają się mnie jakieś zapalenia. Już drugi raz w ciągu pòł roku biorę antybiotyki i... hurra - połączenie ich ze środkami przeciwbólowymi dało efekt błogiego snu przez pół tygodnia (nie na okrągło, ale te jakieś 8h na dobę) i nareszcie.... odpoczęłam, uff. Co za ulga!

Trochę boję się, że niespanie wróci. No trudno, to pójdę po jakieś tabsy w końcu, ale może obejdzie się.

Na razie akumuluję energïę - odpoczywam. Masuję się gumowymi bańkami traktując to jako wstęp do odbudowy kondycji i opracowuję nowy jadłospis, ale o tym innym razem, bo ruszam na mały spacerek.

To baaaj!

  • roogirl

    roogirl

    14 maja 2015, 15:35

    Dzięki za wpis i powitanie. Jak idzie?

    • Kinga156

      Kinga156

      15 maja 2015, 13:09

      Powolutku. Waga słabo spada, ale samopoczucie lepsze - na szczęście!

  • Helutka1959

    Helutka1959

    16 kwietnia 2015, 19:31

    witaj moja waleczna Koleżanko :) oby niespanie nie wróciło :))