Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wykańczający PMS

Witajcie Kochane Vitalijki!

Dziś witam głownie Dziewczyny :) wpis będzie iście babski i żaden facet tego nie zrozumie! 

Powiem Wam szczerze, że zawsze jak czytałam u kogoś w pamiętniku, że tłumaczy swoje podjadanie zbliżająca się @, myślałam że to ściema i całkiem niezły sposób na wytłumaczenie swojej słabości...TAAAAAKKKK! 

Dziś oficjalnie PRZEPRASZAM Was wszystkie! Cholerny, ŻARŁOCZNY PMS  dopadł i mnie. Nie, żebym wcześniej go nie miała. Oczywiście że był, ale przejawiał się głownie płaczem. Wzruszałam się do łez oglądając reklamę Pampersów. Poza tym zazwyczaj czuję zatrzymanie wody w organiźmie, a głownie w cycach ;) 

A w tym miesiącu...zaczęło się w środę. Pisałam Wam już o tym felernym dniu i chyba właśnie wtedy dotarło do mnie że to właśnie zbliżająca się @ Wczorajszy dzień był jeszcze gorszy. Nie zgrzeszyłam na całe szczęście, ale głownie dlatego, że pilnował mnie mąż. Obejrzeliśmy razem dwa filmy, a ja nawet przez sekundkę nie myślałam o niczym innym, niż czekolada... A jak już położyliśmy się spać to się poryczałam nad swoim marnym, babskim losem, uzależnionym od wahań hormonalnych. I myślę, że dopiero wtedy choć w 1% mąż zrozumiał o co chodzi, bo przytulił i powiedział, że jestem bardzo dzielna. Warto dodać, że dzień wcześniej dostałam od niego "zjebkę" za napad na lodówkę. Niech już więc przyjdzie ta @ ja bardzo proszę! 

Dziś spadek o pół kilograma...a miałam nadzieję że się uda ustrzelić dyszkę, ale się trzyma cholera i nie chce odpuścić! Ważne, że nawet te pół kg ruszyło, bo od trzech tygodni waga nie chciała nawet drgnąć. 

Ok, nie marudzę dłużej, uciekam do obowiązków.

WSZYSTKIM Wam, które macie PMS... Przytulam, przesyłam masę ciepła i...trzymajcie się dzielnie!

A WSZYSTKIM Wam, które jesteście już po...ZAZDROSZCZĘ! ;) i też przesyłam masę ciepła w te wietrzne dni :)

Trzymam kciuki nieprzerwanie za nas wszystkie!!!

Stay fit! ;)