Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najgorsze są wyjścia ze znajomymi...


Kolejny dzień prawie za mną:)

Najgorsze przede mną, ponieważ wychodzę do znajomych, a tam zawsze mają coś dobrego do jedzenia, jeśli już jednak ograniczam się przez trzy dni to postaram się nie jeść. Macie jakieś sposoby na to, żeby się opanować i nie dać się namówić na niewinne przekąski? Zwykle nie mam problemów z czekoladą, ciastami czy chipsami, gorsze są te konkreciki....no ale się postaram.. Zwłaszcza, że wylałam z siebie dużo potu ćwicząc skalpel! Nie wiem czy to możliwe po trzech dniach, ale mam wrażenie, że szło dzisiaj łatwiej:)  A może miałam po prostu lepszy dzień:)

W każdym razie bilans do tej pory wygląda tak:

1. 9:00 śniadanie, naleśnik (60 g) z chudym serkiem twarogowym, borówkami i jogurtem
2. 12:30 II śniadanie, sałatka z zieloną sałatą, pomidorem, papryką, cebulą, fetą (30 g), plastrem szynki z indyka i sosem słodko-kwaśnym (1 łyżeczka)
3. 16:00 obiad, żurek z przepisu Vitalii (ale bez kiełbasy), do tego miałam ochotę na fasolkę szparagową gotowaną:)
4. 19:00 będzie jogurt naturalny z muesli:) i może jakiś owocek:)

Czy się złamię później??? Napiszę jutro :) Ze znajomymi jest tak, że jak mówisz, że jesteś na diecie to koniecznie próbują Cię złamać, więc postanowiłam nic nie mówić, wtedy pewnie nie zauważą, że nie jem:)

Jak do tej pory:
1. Piłam tylko wodę
2. Nie słodziłam
3. Nie używałam tłuszczu
4. Zrobiłam Skalpel


Na razie jestem zadowolona:) Obym wytrwała do końca dnia:
 
Pozdrowienia dla wszystkich walczących z pokusami:)
 
  • PaniKaKa

    PaniKaKa

    30 sierpnia 2013, 21:29

    Widzę że konsekwentnie ze Skalpelem :)Ja mam taki sposob na imprezach- zamiast soków, cocacoli czy orenżad piję wodę, najlepiej jeśli jest to woda z cytryną i miętą, wtedy raz, że jak piję ja na okrągło, zmniejszam apetyt na wszelkie dobrodziejstwa stołu, a dwa i tak obcinam mnóstwo kalorii z soków, które mogłabym wypić, ale nie wypiłam, a jest mnóstwo cukru, co jeszcze bardziej wzmaga pragnienie... Sprawdza się zwłaszcza na wszelkich komuniach, weselach - jem mniej ;)