Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
w ciągłym biegu . . .


Hey Kochane Misiaki Pysiaki ;) 
w piątek w nocy wróciłam z urlopu, był udany można to określić po chorobie którą nabyłam :p w pewnym momencie śmialiśmy się że nasz urlop to chory autobus bo wszyscy coś złapaliśmy a to katar, a to ból gardła, nawet wylądowaliśmy u lekarza (na szczęście to nie ja potrzebowałam aż takiej pomocy) Na urlopie jak to na urlopie człowiek nie liczy kalorii i pozwala sobie na wiele a nawet na wszystko. Bałam się, że jak po powrocie ustanę na wagę to się przerażę, ale ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu tak się nie stało waga stoi w miejscu co jest bardzo zadowalające. W ogóle złożyło się śmiesznie bo wyjeżdżaliśmy w urodziny koleżanki a w moje wracaliśmy. W sobotę szybko przygotowania do urodzinowej kolacji z koleżankami, nazywam takie spotkania zlotami czarownic :DByło oczywiście miło i zabawnie. Niedziela to kolejni spóźnieni goście i rozpakowywanie w końcu walizki i próba ogarnięcia pourlopowego chaosu. Dopiero dzisiejszy dzień był bardziej zorganizowany i przypominał normalny dzień, chociaż też w ciągłym biegu i szaleństwie. Przez ten tygodniowy urlop strasznie stęskniłam się za jakimś wysiłkiem i treningiem na szczęście już jutro powrót do normalności i wybieram się na jakiś fitness. O i tyle co u mnie, mam nadzieje że u Was dobrze, moim postanowieneim na jutro jest prześledzenie Waszych pamiętników i sprawdzenie co u Was strasznie się za tym stęskniłam - brakowało mi tego ale umówiliśmy się ze znajomymi ze na urlopie internet tylko do rezerwowania hoteli używamy wiec był też mały odwyk od internetu :D