Cześć Wam :):)
Na początek chcę się pochwalić że znowu troszke gramów mniej, jakies 400 :D
Biust niestety dalej maleje, z 91 zeszło na 86... Ale to ma 2 przyczyny, pierwsza to odstawienie pigułek anty (ale w maju do nich wracam), a druga no cóż, ubytek masy ciała;) W talii znowu 1 cm, jest 65cm. W biodrach(pupa) 96 cm <hurraa> i uda dalej 54 :) Cieszę się bardzo z tych bioder bo to one są moją zmorą, na koniec lutego chciałam 95 cm a to już tuż tuż :) BYŁO 102 ! ;O
A teraz chciałabym przedstawić Wam moje krótkie życie. A dokładniej przygody z "odchudzaniem", będzie troszkę fotek:)
A więc, jeszcze jak chodziłam do gimnazjum, ubzdurałam sobie że chcę schudnąć. Jakoś nigdy wcześniej nie przywiązywałam wagi do wyglądu, lubiłam sobie pojeść, chodziłam ze znajomymi często na pizzę itp. Nigdy nie byłam gruba, tylko co najwyżej, zbudowana z "grubszej" kości. Koleżanki w moim wzroście ważyły po 50-55 kilo, a ja zawsze 60... Każdy mi mówił że wcale na tyle nie wyglądam, ale jak już wkroczyłam w ten wiek dorastania, stwierdziłam że też chcę tyle ważyć. Ale zwykle kończyło się to po tygodniu niejedzenia i ćwiczeń.
Liceum przywitałam z nowym chłopakiem. Poprzedni okazał się palantem, ale szybko znalazłam nowego pocieszyciela, mega się zakochałam, a że on mieszkał na 2-gim końcu miasta, jeździłam do niego rowerem, a tam było pod górkę. Prawie codziennie ok. 20 km tam i z powrotem. Mało jadłam, bo w końcu stan zakochania, i lato było więc mało się jadło i schudłam. Moja była niedoszła teściowa stwiedziła że jestem o połowę mniejsza, co mnie ucieszyło, ale potem przyszła jesień i zima i nabrałam wagi :>
Po roku zerwałam z nim bo już miałam dość, denerwował mnie, nie pasowaliśmy do siebie, a najbardziej wkurzało mnie to że on wyglądał szczuplej ode mnie ! Wolałam kogoś umięśnionego, co prawda był wysoki ale chudy, klaty brak, a jak sie przytulałam to twardo było ;/ Mówię o klacie :D Po zerwaniu pojechałam do dziadka, poznałam tam super ludzi i alkohol, jedzonko, znowu się przybrało :) Postanowiłam znowu schudnąć. Dobrnęłam do 61 kg, patrze, no, udało się, więc mogę już jeść :) I efekt jojo murowany. Potem już to miałam w d*** bo po co mam się męczyć z dietami, ćwiczeniami, jak i tak miliony facetów się za mną ogląda, ja lubię jeść, i na pewno nigdy nie będe wyglądała jak supermodelka. Na co mi to ?
W połowie 2 klasy liceum poznałam Łukasza, jestem z nim nadal, i wtedy moim zdaniem wyglądałam idealnie. Brzuszek był płaski, tyłek też nie za wielki. Po paru miesiącach postanowiłam brać pigułki (już miałam z nimi do czynienia), i biust mi super urósł. Byłam taka zadowolona, bo brzuch płaski, a cycki większe ;> Nic a nic nie przytyłam a nawet schudłam (wiadomo, nowa miłość, trzeba fajnie wyglądać). Ale z czasem przyzwyczaiłam się do nowej sytuacji i zaczęliśmy chodzić na kebaby, frytki, pizzę, no i boczki rosły, bo one mi rosną w 1 kolejności. I potem znowu odchudzanie. Po 2 tygodniach wymiękłam.
W wakacje 2012 pojechałam na kolonię do Bułgarii. Byłam szczuplutka, ale jedzenie było tam takie tłuste, że sobie nawet tego nie wyobrażacie. A że jadło się tylko 3 x dziennie (rodzice mi nie dali zbyt dużo kasy), to napychałam się jak słoń, żeby przetrwać do następnego posiłku. Śniadania były najlepsze, jedno dostarczało mi z 600 kcal jak nie więcej... Wiem bo widziałam co mam na talerzu ale byłam tak głodna że już nawet pieprzyłam co się stanie z figurą.
Wróciłam, i zaczęło się : potrafiłam zjeść dziennie 2 całe czekolady, 2 paczki cheetosów, kebaba, 4 naleśniki, kolacje o 23 i różne różności. W krótkim czasie z 60 kilo, ważyłam prawie 67..
Na zdjęciach z Łukaszem, sierpień 2012. Może aż tak na nich nie widać że tyle ważyłam, bo mocno wciągnęłam brzuch :D
Ale czułam się fatalnie, 1 raz tak wyglądałam i tyle ważyłam. Czułam się ociężała, taka bez energii. Ledwo się mieściłam w spodnie, na 2 zdjęciu w talii aż mi sie fałdki zaczynały robić. Stwierdziłam że jeszcze miesiąc, a dobije 70 kilo.
We wrześniu Łukasz wyjeżdzał na miesiąc do Holandii, to postanowiłam zrobić mu niespodziankę : schudnę do 60 kilo. Schudłam do 61 i czułam się świetnie ! On to zauważył i był zaskoczony że taka szybka zmiana. A że już wrócił, mogłam ja wrócić też do żarełka. Jednak rozsądnie, przytyłam do świąt , 64 kilo na wadze było, ale już nigdy więcej nie pojawiło się 67.
A tutaj sylwester 2012. Ważyłam ok 65. Wkurzały mnie te uda i odstający brzuch, jakbym w ciąży była :D Po sylwku postanowiłam się odchudzać, a jakże.
Na tej fotce mam duży brzuchal :D Łukasz oczywiście twierdzi że wcale nie, że po prostu tak się ustawiłam, ale naprawdę miałam odstający (sierpień 2013), znowu czułam się jak beczka. Ciągle mialam uczucie ciężkości na żołądku itp, ale nie odchudzałam się już. Po prostu więcej się ruszałam, ograniczyłam słodycze, z 2 czekolad do pół i tyle :) Stwierdziłam że wezmę się za siebie dopiero od nowego roku. Bo zaczęłam pracę i jadłam nieregularnie, później były imprezy bo moje urodziny, Łukasza urodziny, znajomych urodziny itp, później święta itd. Po co miałam się wtedy zamęczać jak zaraz nadażyła się okazja do jedzenia.
A teraz wyglądam tak, fotki z dziś. Może jeszcze nie jest idealnie, bo chciałabym mieć bardziej płaski brzuszek, wymodelowany, tyłek też, i udka wymodelowane. I wiem że mi się tym razem uda. Robię to nie tylko dla siebie, ale też dla Niego, żeby widział że ma super laske która dba o siebie (on sam chodzi na siłownie), nie opierdzela się i zdrowo się odżywia. Teraz jest na to odpowiedni czas, później założę rodzine, urodzę dziecko i nie będę miała na ćwiczenia aż tyle czasu jak mam teraz w tej chwili. Zapisałam się na siłownię, uzależniłam się od zdrowego trybu zycia. To trwa już miesiąc. Może i krótko, ale dla mnie to jest strasznie długi czas. Zawsze kończyło się to na 2 tygodniu. I nie chcę tego zaprzepaścić, zaszłam już tak daleko, że teraz powinno być już z górki :)
To tyle na dziś:)
Ps. W sobotę zaczęłam biegać, ściągneli mi szwy więc już jestem wolna, i kondycja zachowana, w sobotę 50 min biegu, wczoraj godzinka. Dziś odpoczynek. 13 dzień przysiadów :)
Trzymajcie się cieplutko i życzę wszystkim wytrwałości, powodzenia ! ;*
paula989
3 lutego 2014, 14:15mega różnica:) świetna figurka tylko pozazdrościć;) gratki