Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moja historia


Witajcie Vitalijki.

Dzisiaj może napiszę kilka słów o sobie i swojej otyłości... Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Odkąd sięgam pamięcią byłam po prostu duża. W podstawówce największa, w liceum najgrubsza, a najlepsze w tym było to, że wszyscy wkoło twierdzili, że jak "dorosnę" to wyrosnę z nadwagi. Podświadomie chyba chciałam w to wierzyć. Nawet w szkołach nikt nie zwracał na to uwagi bo nigdy nie opuszczałam lekcji wychowania fizycznego, nie migałam się od ćwiczeń może było mi ciężej niż pozostałym ale dawałam radę. :PP

Potem poszłam do pracy. Niestety trafiłam na dobrych ludzi, którzy zaakceptowali mnie taką jaką jestem. Może dlatego, że pracowałam na równi z innymi, nie migałam się od pracy ( dodam, że mam pracę wymagającą ciągłego ruchu).

Kolejny etap to ślub i małżeństwo i tu zaczęły się poważniejsze próby schudnięcia. Po wizytach u dietetyka schudłam coś koło 30 kg. Wtedy miałam pierwszy wypadek z kolanem ( zerwane więzadła). Nie chodziłam przez 3 miesiące więc przerwałam wizyty u dietetyka i zaczęło się tycie. Po zrzuceniu 30 kg przytyłam 65 kg. Do tego żeby pomyśleć o sobie zmotywowała mnie zupełnie obca osoba. Była to najpierw Pani z sąsiedniego działu w pracy, która opowiedziała mi o swoim bardzo otyłym mężu i jego operacji bariatrycznej. Żeby zdobyć się na odwagę i zapisać na konsultację u chirurga zeszło mi chyba z miesiąc. Potem prawie rok czekałam na wizytę.... i znowu rozczarowanie że to nie tak szybko się operuje.

Jednak ostatnie rozczarowanie jest początkiem mojej nowej drogi. Na początku tej drogi stanął Doktor, który wytłumaczył mi jak postępować, a przede wszystkim potraktował mnie jak pacjentkę a nie grubasa. Powiedział jak "żyć" żeby schudnąć i dlaczego jest taka długa droga do operacji. To po to żeby spróbować powalczyć dla samej siebie... i właśnie jestem w trakcie tej walki, choć wiem że będzie bardzo trudno bo moje choroby sprzyjają otyłości. Kończę moje wypociny. Trzymam kciuki za Wszystkich odchudzających się bo wiem jaka to ciężka droga.

Pozdrawiam i do następnego wpisu.

  • KiwiBanane

    KiwiBanane

    15 grudnia 2016, 13:20

    A my trzymamy kciuki za Ciebie :)

  • Berchen

    Berchen

    14 grudnia 2016, 20:27

    zycze ci wytrwalosci i sukcesow, operacje maja czesto ciezkie skutki uboczne, jakbys dala rade bez tego byloby wspaniale. powodzenia.

  • Piegotka

    Piegotka

    14 grudnia 2016, 20:04

    Trzymam kciuki ☺☺