Dzisiaj za to czuję się o tak:
Na wadze żadnego szału nie ma, dieta... om om tysiące ciast i ryba.
Ale najważniejsze jest, że przebiegłam dzisiaj 22 km!
I to w tempie - jak dla mnie dosyć zadowalającym.
Nigdy nie udało mi się jeszcze tak wiele przebiec za jednym razem. :)))
Nigdy nie lubiłam biegania, zawsze to była dla mnie mega katorga i nie rozumiałam ludzi, którzy wychodzą pobiegać... a teraz? Sama to kocham!
Na nogach po bieganiu trudno było ustać, ogólnie czułam się słabo i po pierwsze chciało mi się pić, mega dużo pić! No ale nie piłam podczas biegania. Jeszcze tego ani nie umiem, ani nie mam tej takiej torebki na biodro.
A podczas biegania spaliłam około 1500 kcal. :))) Które oczywiście odpowiednio uzupełniłam z nadwyżką wręcz. :D
Plan biegowy na przyszły tydzień to 53 km. :) No i te ćwiczenia siłowe też będzie trzeba uskutecznić. W tym tygodniu sobie je odpuściłam ale kurcze... o wiele lepiej się biega gdy brzuch jest mocny. :)
blublu
9 kwietnia 2012, 11:39toz to polmaraton!!!!:) brawo, brawo, brawo :)))
kachnienka
8 kwietnia 2012, 23:57masakra! naprawde mega wyczyn (jak dla mnie!) gratulacje!