Cały czas jestem na diecie. Czuję gorsze dni i mam dosyć niektórych moich posiłków, ale trzymam się. Gdzieś tam coś podgryzłam, gdzies tam coś posmakowałam, ale trzymam się. Nie jest to łatwe, bo chyba okres mi się zbliża i muszę jeszcze bardziej się pilnować i walczyć z głodem. Nie mam już ochoty na niektóre produkty, ale czasami brakuje mi cukru, dlatego nie popadam w paranoje. W tym tygodniu schudłam 900 gram, czy to dużo? Nie wiem. Może tak racjonalnie. Najgorzej jeśli zacznę jeść normalnie, bo teraz jem bardzo mało.Ale muszę sobie przypominać jaki jest cel! Mam zejść do 70 kg, a najlepiej chociaż gram poniżej 70. Dzisiaj wskazówka pokazuje 75,5 kg, czyli cel nie jest daleki i jest realny, musi starczyć mi sił. Dzisiaj jest 23 dzień diety. Nie wiem czy robić 5 na 5 w diecie białkowej, czy może 1 dzień na 1, żeby wytrwać, bo brakuje mi pomysłów, a zwłaszcza czasu na specjalne posiłki. Bałam się dzisiaj ważyć, bo myślałam, że nic nie zeszło, nic po sobie nie czułam, Mój organizm zaczyna powoli się buntować, bo dla mnie jest chyba przeznaczona inna waga- czasami mam takie wrażenie. Ostatnio zrobiło się zimno i nie jeździłam rowerem do pracy, ale jak tylko pogoda się poprawi to znowu ruszę dupkę, miałam chodzić na basen. Czuję że mój zapał jest ttrochę mniejszy niż był, ale wiem jaki jest cel i musze sobie o nim przypominać, musze pamiętać, że zasypiać obżarta jest okropne. Dobrze jest czuć się lekko, naprawdę!Podchodzę o tego wszystkiego jak przyjemność, nie jak kara- ja po prostu chcę wyglądać i czuć się lepiej. Nie miałam czasu wejść tu i napiać, ale spokojnie- radze sobie. Jak będę miała kryzys to wejdę tutaj, a ważę się co tydzień w poniedziałek rano. Muszę wierzyć, że się uda.